23.09.2015

Powroty bywają przyjemne, o ile jest czym i dokąd wracać



Po kilku godzinach w stolicy miał serdecznie dosyć. Gwar, hałas, wszechobecny tłum. To nie jego bajka. Odwołał zaplanowane spotkania i namówił Kataszę na wyjazd do jej dziadków, gdzie drwa rąbał, węgiel przerzucał, strych sprzątał i śliwki na konfiturę przerabiał. Popołudniami przy mlecznej kawie słuchał babcinych opowieści o życiu po wojnie i tęsknił za Benią Kuleczką, za jej ciętym językiem i szczerością akceptowaną bezapelacyjnie, głównie ze względu na jej zaawansowany wiek.
Wczesnym wieczorem kładł się i czytał, choć chwilami myśli uciekały gdzieś na antypody pamięci, a przestrzeń podwójnego łóżka wypełniona jedynie jego zwiniętym w kulkę ciałem prowokowała do wyciągania przed siebie ręki i poszukiwania drugiego ciała, w które można by się wtulić i spokojnie zasnąć, o innych ewentualnościach nie wspominając. 

*

W poniedziałkowe południe stali przy ogromnym wiejskim stole, a Katasza, wywijając drewnianą chochlą w powietrzu, piszczała:
- Tomek, pomyślałbyś kilka lat temu, że przyjdzie dzień, w którym zrezygnujesz z imprezy, chlania i przygodnego seksu, by wyjechać na wieś i smażyć przez cały weekend powidła? – zapytała szczerząc białe zęby.
- Nie. Ale wiesz co, podoba mi się to. Wreszcie chyba dorosłem i jestem tym, kim zawsze chciałem być. – odparł nie przestając mieszać łyżką w wielkim garnku.
- Co masz na myśli? Chciałeś być perfekcyjną gosposią? – zachichotała.
- Nie, skarbie, chciałem nie latać z dupą i robić to, na co mam ochotę, bez wiecznego spełniania wszelkich oczekiwań, bez łaszenia się do facetów, bez ciągłej próby znalezienia kogoś, kto by mnie chciał.
- A nie chciałbyś kogoś mieć?
- Może bym i chciał, ale nie nadaję się do tego. Nie wszyscy są stworzeni do związków i chyba czas zaakceptować to, że nie potrafię się zakochać, nawet gdybym bardzo się starał.
- A seksu ci nie brakuje?
- Brakuje. Czasami. – chwilę pomyślał i dodał – Z wiekiem niestety coraz trudniej znaleźć kogoś sensownego nawet na sam seks. Poza tym, jak wchodzę na śmietnik, to przeważnie piję, a jak piję, to pierdolę głupoty i włącza mi się agresja w stosunku do facetów, a to nikogo nie zachęca.
- Wy macie łatwiej chociaż z tymi portalami, bo jak ja się na jakimś zarejestruję, to wyjdzie, że jestem zdesperowana, że mi zegar tyka, albo jestem tak beznadziejna, że chłopa w necie muszę szukać.
- Ale kotuś, ja na śmietniku czuję się jak przedmiot wystawiony na Allegro. Może dlatego najpierw otwieram piwo, a później fellow czy Romka. Muszę się zalać, bo nie mogę znieść na trzeźwo tego, że tak bardzo pragnę nieraz dotyku, że jestem w stanie umówić się z obcym facetem na ruchanie. Nienawidzę tego słowa, ale ono najlepiej odzwierciedla te jebane ustawki.
- Ale przecież seks jest pomimo wszystko przyjemny.
- Tak, ale zaspokaja jedynie fizyczne potrzeby, a emocje? One pozostają nietknięte. Ewentualnie są po takim spotkaniu nadszarpnięte, bo gdzieś tam w środku cały czas mam nadzieję na miłość, a do tej daleko od mechanicznego dymania. No i później leżę pod kocem i kwilę, że znów dałem dupy i zdradziłem samego siebie. – Tu zaśmiał się ponuro i zagapił w okno i las za nim. – Pamiętasz, jak kiedyś było łatwo? Pyk i człowiek zakochany, a przynajmniej zauroczony. Motyle w bebechach i rumiane policzki. A i seks bez zobowiązań był przygodą, a nie jakąś tragedią, dramatem wenezuelskim. Kiedyś lody ino z miłości, a teraz… człowiek się cieszy, jak się nadarzy okazja.
- O nie! – zapiała Katasza – Ja bym loda obcemu nie zrobiła. To obrzydliwe!
- Widzisz, jak to się wszystko u mnie pozmieniało. Teraz łatwiej mi zrobić komuś loda, niż iść na całość, bo oddać siebie w całości, to wpuścić kogoś do swojego życia. O całowaniu się nie wspomnę, bo to już całkiem inna bajka.

1 komentarz:

Unknown pisze...

Pięknie napisane