21.12.2015

Emocje

Czytał opowiadanie E. Pasewicza "Krzyki" znalezione w jednej z książek kupionych jesienią. Fetysz. Zabawa. Odrealnienie. Uśmiechy. Niewinność. I przekreślające to wszystko Krzyki. Zaskoczony nie potrafi skupić się na dalszej lekturze. Czasami kilka stron tekstu wzbudza w nim więcej emocji niż życie.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Nawet jak czytam dla zabicia czasu ksiazka musi mnie poruszyc, dac do myslenia. Opowiadan troche sie boje, ze tak szybko sie koncza, mam taki niedosyt, szczegolnie jak jest ciekawe. Opowiadan, o ktorych piszesz nie czytalam, Krzyki, dzielnica Wroclawia, znam, bywalam, Wroclaw to moje najlepsze lata, kiedy studiowalam. Teresa

Mrówka pisze...

Mam podobnie z opowiadaniami, ale to dobra forma, gdy nie można skoncentrować się na dłuższym tekście. Poza tym, jeśli książka mnie zauroczy - niedosyt mam nawet po 500 stronach :)
Krzyki natomiast mają tu podwójny wydźwięk, co najmniej podwójny. A opowiadanie polecam :)

Adi pisze...

Chyba jestem zbyt prosty do Twych wynurzeń, bowiem dla mnie fetyszem to są mięśniaki, takie żywe, które da się dotknąć, rozróżnić (nazwijmy to) gatunek skóry, ocenić rozwój umysłowy, choć u mięśniaków jest on ogólnie niski, stopień umięśniania, rekację na mój dotyk i inne...
Książki - no czytam czasem, ale nie dają tyle doznań co bezpośrednie spotkanie z mięśniakami.

Mrówka pisze...

Chyba faktycznie nie zrozumiałeś, bo termin "fetysz" dotyczy skrótowego opisu opowiadania, aczkolwiek książka również może być fetyszem.