10.12.2013

Cisza



„Cisza, która mieszka we mnie, jest moją drugą naturą. Tą, która wciąż jeszcze musi milczeć, ponieważ nie znalazła nikogo, z kim mogłaby mówić wspólnym językiem.” M. Marin – Skok anioła

Zgubiłem się w czasie. Dni spędzałem na wgryzaniu się we wspomnienia. Długie godziny upływały na zatapianiu w nich zębów i szarpaniu. W obłąkańczej pasji wyrywałem jedno po drugim. To jedyna forma walki, protestu na jaki mnie stać.

Skłamałbym, gdybym powiedział, że się tego nie spodziewałem, a już zbyt wiele razy siebie okłamywałem, by zrobić to kolejny raz. Przeczuwałem, że nadejdzie dzień, w którym wystawi mnie na próbę. Dzień, gdy będzie próbował mnie załamać ostatecznie, bym stał się posłuszny i bezmiernie oddany. Udało się. Coś pękło nieodwracalnie i nigdy się nie zrośnie. Staje się stygmatem, który będę w sobie nosił i dzięki temu nie zapomnę. Nigdy nie wybaczę. 

Ostatni raz o siebie walczę. Tym razem się uda, bo za bardzo bolało, by poszło na marne. Wbrew temu, co o mnie myśli, będę żył dalej swoim jedynie życiem. Nie pozna więcej tajemnic, nie zbliży się na krok. Nikt. Nikt mnie już nie skrzywdzi. 

Samotność przeraża, ale jest jedynym bezpiecznym domem. Poustawiam na półkach grube książki i wieczorami pijąc gorącą herbatę będę poznawał inne światy, będę podglądał życie. Nie zapomnę przeszłości. Nie przestanę tęsknić za rodziną, niespełnionymi marzeniami, ciepłym dotykiem i miłością, ale nauczę się żyć z tą tęsknotą, bezdomnością i milczeniem.

Brak komentarzy: