Spacerując po jego ciele drobnymi palcami próbował odkryć
coś, czego jeszcze nie zał. W ciepłym świetle lampy stojącej w rogu pokoju
przyglądał się ciału w kolorze karmelków i aż dziwił się, że nie smakowało jak
one. Przesunął powoli dłonią po obojczyku, później wzdłuż mostka i zatrzymał
się na pępku, któremu przyjrzawszy się dokładnie przekręcając głowę na lewe
ramię, powiedział:
- A co to?
- Jak to co to? Pępek łośku. – odparł z uśmiechem.
- To nie jest zwykły pępek. Tu się coś ukrywa. – mrużył oczy
i zastanawiał się chwilę, aż dojrzał to, czego wcześniej nie zauważył. – Tu jest
kotek przecież.
- Jaki kotek?
- Zaczekaj. – krzyknął nurkując już górną częścią ciała pod
łóżko i wyciągając wsuniętą tam wcześniej torbę, z której wyłowił czarny
flamaster. Wracając do pionu, który w gruncie rzeczy był pół-pionem, wyciągnął
rękę po okulary i spadł z łóżka, bo kończyny mu się zaplątały i żadna nie
wiedziała, gdzie powinna się znajdować w danym momencie, więc jednomyślnie
podjęły decyzję o ewakuacji. – Że też
zawsze właśnie mi się to musi przytrafić. – powiedział do siebie i wdrapał się
na posłanie, a towarzyszyły temu salwy śmiechu.
- Tu są uszka. – tłumaczył rysując kocie uszy tuż nad
zagłębieniem pępka – Tu wąsy. Widzisz? – dorysował jeszcze pękaty brzuszek,
łapki i ogonek w paski. – Mówiłem, że tu jest schowany kotek.
Właściciel karmelkowego brzucha przyjrzał się mrówczemu
rękodziełu i stwierdził – No faktycznie, kotek jak ta lala, tylko coś mu w
łepetynę strzeliło i to z porządnego działa chyba, bo ma wyrwę w twarzy. A Ty
co tam masz? – zapytał i przewracając Mrówkę na plecy zaczął co bazgrać na jego
brzuchu. – No sama słodycz, sam zobacz, zamiast pępka masz ciastko z dziurką.
Jego twórcza inwencja ograniczyła się do narysowania
krzywego kółka ozdobionego dziwnymi kropkami, które okazały się cukrową posypką.
Mrówka przez chwilę próbował zinterpretować rysunek, wyczytać z niego kim dla
niego jest, ale wszystko, co przychodziło mu do głowy, jedynie go pogrążało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz