16.07.2013

Przyszłość



Najpierw próbuje powiedzieć coś o sobie, o tym, jak się czuje, co czuje i czy w ogóle czuje. Później myśli,  że może książki ją zainteresują, albo filmy, ale ona czuje bardziej, intensywniej, czyta ciekawsze pozycje, ogląda inne filmy, żyje życiem, które bardziej boli i jest dla niej ciekawsze, bo własny ból jest zawsze ciekawszy od tego, który czuje drugi człowiek.

Gdy zapada cisza odnosi wrażenie, że stracili dla siebie znaczenie, że ona nie jest już nim zainteresowana,
a jego tylko drażni jej paplanina. Może dla niego też mniej już znaczy. Czy przyjaźń może przetrwać miesiące milczenia, lata bez spotkań? Czy można pozwolić na to, by rozpadła się ot tak, bez żadnego konkretnego powodu? Czy może to normalne przemijanie, rozplątywanie się więzi, które łączą ludzi?

Patrzy na nią. Twarz się nie zmieniła. Ostro zarysowany nos, kości policzkowe i ciemne lekko kręcone włosy, może trochę dłuższe niż kiedyś, bardziej zadbane, już nie na zbuntowaną modłę strąki, a ułożone swobodnie loki utrwalone lakierem, a nie sklejone pianką. Strój jest inny, bardziej kobiecy; na stopach pantofle na lekkim obcasie, które zastąpiły odwieczne glany, a rozciągnięte swetry zamieniła letnia sukienka. 

Przez chwilę zastanawia się czy kobieta, która przed nim siedzi, to ta sama dziewczyna, z którą jeździł na stopa po całej Polsce i spał w szczerym polu pod jednym kocem, obserwując meteoryty i wypowiadając w ciemność najskrytsze marzenia. Marzenia, które obojgu się nie spełniły, bo choć ona ma mieszkanie w stolicy i jeździ kabrio, to wciąż nie znalazła szczęścia, bo przedmioty dają jedynie satysfakcję i chwilową radość, a później się okazuje, że to bardzo mało i potrzebujemy czegoś więcej i nawet kot, którego kocha się ponad wszystko nie jest w stanie zaspokoić potrzeby kochania, bo kochać chce się człowieka, ale samo chcenie nie wystarcza, czasami nawet samo kochanie to za mało, bo człowiek przez nas kochany okazuje się skurwielem, albo frajerem, albo nie tym, kogo się pokochało.  Albo my sami nie jesteśmy w stanie kochać tak, jak trzeba.

- Znalazłem bardzo fajny sklep jakiś czas temu. – mówi patrząc w okno – Nazywa się Spod lady. Mają relikty naszego dzieciństwa, wiesz lizaki w prążki i syfony na naboje, kubki GS i Bar mleczny. Nawet kupiłem sobie dwa takie.

- Patrz, miało padać. – powiedziała nie zwracając uwagi na jego słowa – W całej Polsce miało dziś padać. Czy my nie zaliczamy się do Polski?

Nie wie, co jej odpowiedzieć. Upija łyk wina, zerka do kieliszka, podnosi go znów do ust i wypija całą zawartość. Dolewa sobie do pełna.

- Pamiętasz jak pogowałaś na koncercie w klapkach pod prysznic, bo nowe glany obtarły Ci stopy? Później chodziłaś w moich czerwonych trampkach, choć były na Ciebie za duże. Byliśmy tacy szczęśliwi. Widziałem ostatnio zdjęcia z tego wyjazdu.

- Że też tam jeździliśmy! – wykrzykuje ona – Teraz za żadne skarby bym się nie zdecydowała. 

- Ale wtedy było nam dobrze. Nie potrzebowaliśmy niczego więcej. 

- Mieliśmy małe wymagania. 

- Wtedy nam to wystarczało. Brakuje mi tego. Tego co czuliśmy. Tego, że czuliśmy, że wierzyliśmy we wszystko, co może nadejść.

- I nic nie nadeszło. Jesteśmy dorośli i musimy zachowywać się jak dorośli.

- Nie musimy! Wciąż możemy bawić się do upadłego, jechać gdziekolwiek i poczuć się jak dzieci pragnące przygody.

- Ty możesz, ja mam stała pracę, nie mogę sobie odpuścić. Zatrzymałeś się w czasie, to jak cofanie się
w rozwoju w naszym wieku. Dorośnij wreszcie! Już nie jesteśmy szczeniakami. Trzeba zadbać o przyszłość, zarobić na nią.

- Na jaką przyszłość? 

- Tą, która będzie.

- Ja nie mam przyszłości.

Brak komentarzy: