Bo teraz wiedziałem, że także to tam, na zewnątrz wciąż idzie dalej,
zawsze równie obojętnie, że także tam, nie było nic prócz mojej samotności. Samotności,
którą na siebie sprowadziłem i do rozmiaru której niewspółmierne już było moje
serce. Przychodzili mi na myśl ludzie, od których kiedyś odchodziłem i nie
rozumiałem, jak można opuszczać ludzi.
[R. M. Rilke – Zapiski Maltego Lauridsa Bridgge]
Mam wrażenie, że życie zwaliło się na mnie swoją ciężką dupą i
przygniata mnie do podłogi, do ziemi, do pośniegowego błota, wciska mi w nie
twarz radośnie skacząc przy tym po moich plecach.
Ciężko jest pozbierać myśli, gdy wokół wszystko wiruje, a głowa pulsuje
bólem. Uciekam od wszystkich, choć jutro będę musiał się uśmiechać, obejmować,
stroić miny i być uprzejmym chłopcem bez wad. Boję się, że gdy otworzę usta
wydobędzie się z nich jedynie krzyk. Krzyk, który wyzwolić mógłby całą lawinę wściekłości
i żalu.
Ludzie mnie wkurwiają tymi wszystkimi pytaniami z dupy. Kupiłeś już prezenty? Upiekłeś pierniki? Jak tam przygotowania do świąt? Gdzie jedziesz?
Z kim będziesz spędzał wigilię? Gdzie się wybierasz na sylwestra? W wyobraźni
widzę jak moja pięść uderza w te szczęśliwe twarze, jak z ust wypływają strużki
krwi, jak zaglądam im w oczy, w których jest jedynie brak zrozumienia, bo oni
nie wiedzą, że takie pytania dla niektórych, to jak cios w żołądek, bo wróżki w
tym roku nie sypnęły magicznym pyłkiem i nie ogarnął mnie szał świątecznych
zakupów, nie mruczę pod nosem kolęd, a święta spędzę nigdzie i z nikim. Tak, w
święta samotność jest bardziej upierdliwa niż zazwyczaj.
Wracam do mieszkania i uspokajam się szorując kuchnię centymetr po
centymetrze. Podejmuję w tym czasie kilka decyzji. Życie płynie dalej. Nikt niczego
nie zauważa. Z minuty na minutę jestem coraz bliżej końca i to wprawia mnie w
dobry nastrój. Mam nadzieję, że koniec nie będzie początkiem. Mam nadzieję, że
koniec będzie końcem. Zgaśnie światło i zniknie świadomość. Tak wyobrażam sobie
raj.
[…]Jak chrząszcz, gdy nań nastąpią, wyciekasz z siebie, a twoja trochę
powierzchowna twardość i elastyczność są bez sensu.
[R. M. Rilke – Zapiski Maltego Lauridsa Bridgge]
Tu jest spane.
1 komentarz:
Bardzo trafnie napisane. Mam podobną nadzieję co do końca.
Prześlij komentarz