Po dachu krzątają się robotnicy. Po ogrodzie krzątają się robotnicy. Czasami któryś przemknie przez dom pociągając nosem. Jeden bardziej odważny zajrzał nawet na patelnię i coś bąknął pod nosem, aż miałem mu ochotę ścierą przyłożyć, bo jak to tak bezkarnie w moje gary zaglądać? No jak?
Przez otwarte okno wpadają wyrwane z kontekstu zdania. Jurku Sokole dawaj kielnię! rozbawiło mnie nie wiedzieć czemu niemalże do łez.
A Jurek Sokół krąży i złowróżbnie przepowiada: Zima idzie! Zima idzie!
Gdzie zima, panie? Toż słońce wychodzi. - powiadam mu na to, ale on swoje wciąż jak mantrę powtarza - Zima idzie.
Może coś w tym jest.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz