Widok Zezowatego Szczęścia z podłączoną kroplówką, jego zamglone oczy, bezwładne ciałko... to za dużo jak dla mnie. pęknie mi serce jeśli stracę też jego. przytulam mokrą twarz do miękkiej sierści, wsłuchuję się w jego ciężki oddech i w myślach powtarzam mantry o jego życie. kto ich wysłucha? nikt. zmieniam więc formułę i zawzięcie szepczę mu do ucha - nie możesz odejść. nie możesz odejść. musisz żyć. nie możesz odejść, przecież ja cię kocham.
nienawidzę tego życia!
5 komentarzy:
Przykro to czytać. Co się maluszkowi stało? Współczuję Ci, Mrówku. :-(
och;( jak to?
:(
nie wiem jak to, prawdopodobnie się czymś zatruł
::( , icek.
Prześlij komentarz