14.04.2012
Koszmar
Zbyt wiele fantasy jak na mrówczą głowę. Noc pełna męczących obrazów. Najpierw atakowały barwne krabo – pająki, później tysiące zwykłych pająków, stwory, potwory o ostrych kłach, wampiry… a później zmiana scenerii… stoimy nad zamarzniętym brzegiem morza. Trzymam Księżycową za małą rączkę, która powoli wysuwa się z mojej dłoni i Księżycowa odchodzi po grubym lodzie. Paraliżuje mnie strach, a gdy lód się pod nią załamuje nie mogę krzyczeć, choć teoretycznie wydzieram się z całych sił. Tonie, a ja nie mogę nic zrobić. Nie mogę się ruszyć. Budzę się z krzykiem uwięzionym w krtani, nie mogę oddychać i długo do mnie nie dociera, że to tylko sen.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz