Zdawał sobie sprawę z tego, że wiosna nie przyniesie zmiany samopoczucia, choć miał cichą nadzieję na jakiś uśmiech nieśmiały, na zachwyt nad słońcem i kiełkującymi pąkami na drzewach; myślał, że zapach ciepłego powietrza oszołomi zmysły. Wszystko jednak w nim śpi. Tylko lęki czuwają niestrudzenie i wychylają swe pyski pełne drobnych ząbków, gdy zamyka oczy. Budzi się w środku nocy zlany potem, wystraszony opuszcza na podłogę bose stopy i drepczę w tę i z powrotem, od ściany do ściany, jak ryś w klatce. Przypominają się słowa – Co ty masz z tymi uszami, że zawsze musisz je przykryć przed snem? Śmiesznie wyglądasz, gdy spod kołdry wystaje ci jedynie nos. Chciałby zapomnieć. Wszystko zapomnieć, ale jak tego dokonać, skoro ktoś nieustannie wraca, jak jebany bumerang. Staje przed nim cały piękny i uroczy, w najlepszych ciuchach, z olśniewającym uśmiechem i błyskiem w oczach. Twarz ujmuje w dłonie i kołysze słowami, by później z zaskoczenia wbić szpilkę pomiędzy żebra. Gdy coś nie idzie po jego myśli gotów jest pocałunek zamienić w ugryzienie, które rozszarpuje wnętrzności. Ma pogryzione serce. Pogryzione, przeżute i wyplute. Jakże żenująco to brzmi w ustach dorosłego faceta.
Czuje się zamknięty w swojej skorupie, która z dnia na dzień staje się coraz grubsza. Z nikim nie chce rozmawiać, bo i nie ma o czym. O sobie przecież nie będzie mówił. Ostatnio, gdy próbował to robić usłyszał w odpowiedzi: Przydałoby się żeby cię ktoś ostro przerżnął. Od razu zrobiłoby ci się lepiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz