28.11.2011

Smutek

Od kilku dni siedział w nim smutek. Smutek niewysłowiony, dziwny, niespokojny. Smutek, który nie miał ujścia. Smutek, którego nie potrafił wyzwolić. Smutek, który odbierał wszystko i nic z siebie nie dawał. Jedynie tępy wzrok wpatrzony w ścianę, w sufit, w pyłek na kocu.
Dziś chciał ten smutek wypłakać. Okazało się, że nie potrafi. Oczy szklą się i pieką, ale łzy zatrzymują się na rzęsach i wysychają błyskawicznie.

Brak komentarzy: