W skrócie opisujesz komuś to, co w Tobie kipi. W skrócie nie można. Skróty wszystko niszczą, nie pokazują łez, roztrzęsionych ramion i znów drżących dłoni.
Obudziłeś się rano i czułeś swe szczęście, bo leżałeś tuż obok ciała, które zapachem oszałamiało zmysły i wołało, by się w nie wtulić, by lizać, całować i gryźć. Nie przypuszczałeś, że parę godzin później, znów będziesz snuł domysły, czym to ciało dla ciebie jest, czy tylko ciałem, czy czymś więcej, czymś czego twój umysł nie pojmuje. W godzinach pracy, gapiąc się w okno myślałeś, że nie kocha się sercem, bo serce to tylko mięsień niezdolny do kochania. Kocha się duszą. Niczym innym. Teraz myślisz, że kocha się również ciałem. Twoje ciało kocha, inaczej by nie pozwoliło, dusza nie miała by nic do powiedzenia.
Podjąłeś być może najgłupszą z możliwych decyzję. Najgłupszą w tym momencie, na tym rozwidleniu. Myślałeś, że jesteś twardy w zawodowych sprawach. Gówno prawda. Każdy policzek, gwałt, wyrzucenie za drzwi, brak miłości, odepchnięcie, odrzucenie, pogwałcenie wszelkich praw przysługujących dziecku, każde połknięte przez nią szkiełko, aby na świat nie przyszło inne, równie nieszczęśliwe jak ona, bolało również ciebie. Nie tak bardzo oczywiście, jak ich. Nie tak intensywnie. W swej empatii nie wykwitałeś sińcami pod oczami, rozciętymi wargami, połamanymi żebrami. Ale gdzieś w środku za każdym razem rodziła się nowa blizna, a stare się otwierały. Chciałeś pomóc, chciałeś wszystkie razem i każde z osobna przytulić do serca, nakarmić miłością, wytrzeć zasmarkane nosy, narysować im krowę na łące i wytłumaczyć, że są dziećmi, że mają swoje prawa i przyszłość, której teraz nie widzą. Miałeś się nigdy nie wypalić i nosić landrynki poupychane w kieszeniach, żeby wywoływać uśmiechy nie dotykające oczu, ale jednak uśmiechy.
Nic z tego. Nie potrafisz. Potrafisz za to położyć kartkę na biurku i powiedzieć dziękuję za miłą współpracę, tak oczywiście zostanę do chwili, aż Królowa kogoś znajdzie, tak, wprowadzę w dokumentację, tak, oczywiście pomogę na ile będę umiał.
Cześć Mamuś, właśnie chcę złożyć wypowiedzenie, bo dłużej tu nie wytrzymam, bo nerwy mam w strzępkach, bo nie mogę już patrzeć, jak oni olewają te dzieciaki, nie chcą, albo nie potrafią pomóc i wysyłają do domów na przepustki, a tam ojciec córkę, matka syna, brat siostrę. Wszystko to chore i pojebane.
Znów ci odpierdala. Nie mogę teraz rozmawiać, jestem na zakupach. Zadzwonię wieczorem.
W dupie masz jej wieczorem. Chciałeś tylko usłyszeć, że dasz sobie radę bez tej roboty, albo, że jesteś twardy i możesz jeszcze świat próbować zmieniać, albo, że to chamstwo z twojej strony, że tak chciałeś im pomagać, a teraz uciekasz jak tchórz po dwóch latach. Chciałeś usłyszeć cokolwiek, ale nie to, że nie ma dla ciebie teraz czasu. Przecież to matka. Dlatego płaczesz jak dziecko. Chcesz usłyszeć głos swojej siostry. Dzwonisz, ale znów nie odbiera. Czujesz się sam na świecie.
Później dochodzisz do tak abstrakcyjnego myślenia, że sam przed sobą się go wstydzisz.
8 komentarzy:
Dasz sobie radę bez tej roboty.
Bo robota, która niszczy, nie jest warta żadnej kasy.
Tak walczyłam o wychowanków,że się mnie pozbyli z pracy. Odchorowałam i wiem jedno: altruizm jest spoko, ale trzeba pamiętać o sobie.
O tym, żeby się nie dać uwalić w poobijane serce.
I to kolejny raz.
Wiem, że sobie poradzisz.
Żadne pocieszenie, ale cóż.
myślę, że Grren ma rację. nie możesz zapomnieć o sobie. żeby pomagać innym, trzeba mieć dużo siły i odporności. a jeśli ta praca Ci zabierała wszystkie siły i odporność - to może lepiej zostawić ją dla kogoś innego? nie pomożesz tym, ale pomożesz innym.
trzymaj się, mnóstwo ciepłych myśli wysyłam :)
tak, ja też w pierwszej kolejności myślę o innych, ale teraz wiem, że sama świata nie zmienię, bo czasami ten świat nie chce się zmienić... jeśli myślisz, że masz dość sił - walcz, jeśli nie - szukaj nowej drogi, a my, grupa internetowego wsparcia, będziemy tuż za Tobą, by pochwalić za słuszną decyzję lub trzasnąć w łepetynę (Mrókw się się bije, bo to kruche istoty) za złe posunięcie:))))
ściskam najmocniej, jak potrafię, ale nie tak, by uszkodzić ciało:)))
Całkowicie podpisuję się pod tym co napisała Brooke:)
Pamiętaj Mrówko, my zawsze z Tobą!:)
p.s. ściskam również i równie delikatnie, bom przypakował ostatnio :P
Mróweczko,
rzeknij słówko, bo się martwię i cała jednostka bojowa na pewno też :(
Pewnie Mrówka potrzebuje spokoju, aby wszystko przemyśleć, więc proszę wszystkich o chodzenie na paluszkach i cierpliwość.
Tak, zostałam jego rzeczniczką prasową:)
Mrówko, jakby co, pisz ci i jak:))
Dziękuję drogie dzieci za troskę i ciepłe słowa.
Brooke - "Mrókw się się bije, bo to kruche istoty", czy to ma znaczyć, że Mrókwy się bije, gdyż są tak kruche, że nie oddadzą, bo stracą przytomność po pierwszym ciosie, czy też uciekło Ci "nie"? Dziękuję również za rzecznictwo prasowe, przydatna to sprawa i myślę, że się na tym miejscu odnajdziesz:)
Całuję, gdzie chcecie, aczkolwiek zupełnie nieerotycznie:P
uciekło mi nie:P
Prześlij komentarz