Samotny tydzień w Piotrowym Lesie wyciszył, uspokoił i przygotował do powrotu do pracy po kilku tygodniach spędzonych głównie w łóżku i jego najbliższej okolicy. Wychodził z gorąca kawą na świeże poranne powietrze i wsłuchiwał się w świergotanie ptaków, które w jego mniemaniu zwiastuje wiosnę. Szwędał się po łąkach i zagajnikach. Czytał książki z Piotrowej biblioteki. Gapił się w ogień rozpalając w starej kaflowej kuchni i piecu pomiędzy jego sypialnią a zagraconym pokojem, którego nikt nie używa od lat. Wylegiwał się w łóżku i dziwił się, że wciąż zdarza mu się tęsknić za domem. Czas płynął powoli odmierzany przewracanymi stronicami. Mógłby tak spędzić życie. Śniąc i zagłębiając się w wyimaginowanych światach byłby chyba szczęśliwy. Bez zawodowych problemów, hałasu miasta, fałszywych ludzi, pośpiechu. Tylko on, Zezowate Szczęście i drzewa wokół. Latem chodziłby nad rzekę obserwować tamy budowane przez bobry i liczyć drzewa przez nie powalane. Jesienią robiłby orzechowe nalewki.
Będąc w Piotrowym Lesie od czasu do czasu wypił kieliszek wina, zapalił diabelskie ziele i było mu dobrze. Po powrocie wrócił do starych przyzwyczajeń. Po pracy otwiera butelkę i pije jakby od tego zależała jego przyszłość. Nie potrafi do niczego się zmotywować. Znów tęskni za Ka, ale nie wierzy w zapewnienia o jego zmianie, a nawet w łagodność jego głosu. Nie pozwala sobie już na mrzonki o wspólnym życiu, ale nie potrafi też zaufać nikomu innemu. Myśli, że życie w pojedynkę nie jest złe,
chociaż czasami brakuje mu kogoś, komu mógłby opowiedzieć, co się działo w
ciągu dnia, w kogo mógłby się wtulić czytając przed snem.
chociaż czasami brakuje mu kogoś, komu mógłby opowiedzieć, co się działo w
ciągu dnia, w kogo mógłby się wtulić czytając przed snem.
Czasami jednak wsłuchuje się w głos Henninga i myśli, że będzie dobrze.
5 komentarzy:
Będzie!
Z zurawiego grodu śle pozdrowienia wiosny. Icek
Wychodził...na świeże poranne powietrze..., a skąd wiedział, że takie było. Przeprowadził jakieś badania? A może to było nieświeże, nawiane z niedalekiego m-ta, po nocnych otwarciach przydomowych spalarni śmieci.
A wokalista niebrzydki, wyglądowo mieści się w widełkach, ten z trąbką też może być, nawet mógłby tak grać obok mnie (na trąbce).
Powietrze świeże, gdyż wokół zerowa liczba sąsiadów.
Wokalista cudny, dlatego też na przyszłego męża wytypowany i pierwsze kroki ku temu zostały poczynione, czyli pierwsze koty za płoty.
Jak to do cyca!? To nawiązałeś z nim kontakt? No zajebiście. Najważniejsza jest łączność, a reszta jakoś pójdzie. Oby tylko chciał do PL się zjawić. Widać gust (widełki wyglądowe) mamy podobne. Dobra, Ty bierzesz wokalistę, ja tego z trąbką, pójdę na ugodę.
Prześlij komentarz