15.11.2015



Nieustannie wraca do tych dwóch tygodni, gdy świat był nimi, a oni byli światem. Poznawali się każdej minuty, chociaż znali się wieczność nic o sobie nie wiedząc. Życie było opowiadaniem sobie wyimaginowanych historii, tych z przeszłości i tych, które dopiero się staną. Było zabawą i radością okraszaną chwilami milczeniem. Teraz wie, że powinien wtedy więcej mówić, wykorzystać chwile do granic rozepchania, by dać siebie poznać, jego zrozumieć, by starczyło na dłużej. Wolał jednak wszystko w żart obracać, śmiać się, śpiewać i tańczyć nad ranem, by w południe wypić wódkę na śniadanie i ruszyć zwiedzać muzea z reliktami przeszłości, nie dopuszczając do siebie myśli o jutrze. 

Uśmiecha się do wspomnień i nie żałuje. Może przyjaźń właśnie tego potrzebuje, tych załamań, śmiechu, łez, radości i przygnębienia. Tej samotności od czasu do czasu i świadomości, że ktoś tam jest. Może warto zostać. Może warto być cierpliwym. Może warto kochać tę garstkę, by życie miało jakiś sens.

Brak komentarzy: