Miał ochotę na seks. Taki zwykły, delikatny, z mizianiem i
wtulaniem się w siebie. Chciał się kochać i rozmawiać w łóżku o czymkolwiek,
oby rozmawiać. Chciał ugotować obiad i kimś go zjeść. Później zaparzyć dzbanek zielonej
herbaty i podać ją w tych pudrowo różowych, wysokich kubkach, które tak bardzo
lubi. Schować się razem pod puchatym kocem i wspólnie obejrzeć jakiś film.
Zajrzał do szafy w korytarzu. Na samym dnie znalazł pudełko
zdjęć. Zaniósł je do siebie i siedząc na podłodze przeglądał plik fotografii,
na których była tamta jesień pełna wycieczek. Słoneczna i przyjemna. Poszczególne
wspomnienia przyklejał do blatu kawowego stolika, jedne na drugich, aż powstała
gruba warstwa, którą pokrył bezbarwnym lakierem. Raz. Drugi. Trzeci.
Patrząc na skończone dzieło wrzeszczał sam na siebie. Wymyślał
sobie od kretynów i masochistów, bo przecież tylko kretyn może ozdobić mebel
przeszłością, by każdego dnia się nią katować. Może nie chce zapomnieć tej
jesieni. Może chce się nią karmić, by nigdy nie poczuć już głodu. Nażreć się
tych wspomnień aż do wyrzygania.
Nawdychał się oparów i wypił kilka piw. Ma ochotę na seks. Już
nie delikatny, a wyuzdany i ostry, taki, by mu się odechciało na najbliższe
lata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz