5.10.2014



Miał ochotę na seks. Taki zwykły, delikatny, z mizianiem i wtulaniem się w siebie. Chciał się kochać i rozmawiać w łóżku o czymkolwiek, oby rozmawiać. Chciał ugotować obiad i kimś go zjeść. Później zaparzyć dzbanek zielonej herbaty i podać ją w tych pudrowo różowych, wysokich kubkach, które tak bardzo lubi. Schować się razem pod puchatym kocem i wspólnie obejrzeć jakiś film.

Zajrzał do szafy w korytarzu. Na samym dnie znalazł pudełko zdjęć. Zaniósł je do siebie i siedząc na podłodze przeglądał plik fotografii, na których była tamta jesień pełna wycieczek. Słoneczna i przyjemna. Poszczególne wspomnienia przyklejał do blatu kawowego stolika, jedne na drugich, aż powstała gruba warstwa, którą pokrył bezbarwnym lakierem. Raz. Drugi. Trzeci. 

Patrząc na skończone dzieło wrzeszczał sam na siebie. Wymyślał sobie od kretynów i masochistów, bo przecież tylko kretyn może ozdobić mebel przeszłością, by każdego dnia się nią katować. Może nie chce zapomnieć tej jesieni. Może chce się nią karmić, by nigdy nie poczuć już głodu. Nażreć się tych wspomnień aż do wyrzygania.

Nawdychał się oparów i wypił kilka piw. Ma ochotę na seks. Już nie delikatny, a wyuzdany i ostry, taki, by mu się odechciało na najbliższe lata.

Brak komentarzy: