2.06.2014



Wszedł pod gorący strumień. Zamknął oczy i pozwolił, by woda swobodnie spływała po ciele. Pod powiekami przewijały się obrazy, których wolałby nie pamiętać, a najlepiej, by sytuacje te nigdy się nie wydarzyły, jednak takie cuda nie na tym świecie. Słowa, które wyrzucał z siebie w złości wciąż powracają, a najczęściej powtarzane Odpierdol się! odbija się echem w jego głowie niczym mantra. 

Próba odreagowania, jak zawsze wyszła patologicznie. Pozwolił sobie na zbyt wiele i sam sobie się dziwi, bo nie zdawał sobie sprawy z tego, jak daleko jest w stanie się posunąć, by zrobić komuś na złość. Komuś, a może sobie? Na złość? Czy jest na tyle pierdolnięty, żeby zachowywać się jak rozpieszczony bachor, który za wszelką cenę chce udowodnić, że świetnie się bawi i może robić wszystko, na co tylko przyjdzie mu ochota, choćby wcale nie miał na to ochoty? 

Najbardziej dziwi go, że tak łatwo mu to przyszło. Jakby nic dla siebie nie znaczył. Jakby mógł rozdawać siebie na prawo i lewo nic nie tracąc, nie gubiąc w tym siebie, zapominając, że właśnie tego nie chciał.

Mógłby zapamiętać jedynie intensywny zapach wanilii, słodki smak zioła i oszronioną butelkę czystej na brzegu wanny. Cała reszta niech przepadnie.

Brak komentarzy: