Tak bardzo nie radzi sobie z emocjami. Starał się ze
wszystkich sił, uśmiechał się i jadł ciasto. Opowiadał anegdotki popijając
zieloną herbatę i przestawiał świeczki. Z dziewczynami nakręconymi alkoholem
rozprawiał o seksie analnym, orgazmach łechtaczkowych i udzielał porad, jak
można zaskoczyć w łóżku faceta. Żartował i płakał niemalże ze śmiechu, gdy
coraz szerzej niewiasty otwierały oczy i rozdziawiały pyszczki w zadziwieniu. Jedna
z nich nawet stwierdziła, że seks nie ma nic wspólnego z miłością, jest tylko
zwierzęcym aktem, który czasami daje satysfakcję.
Z czasem czuł się coraz gorzej. Próbował stłumić zły nastrój
wódką z sokiem, ale z chwili na chwilę było coraz gorzej. Coraz smutniej. Wychodził
do łazienki i nie mógł patrzeć w lustro. Nienawidzi swojej twarzy. Palił jednego
za drugim stojąc w oknie i wyobrażał sobie jak leci, jak wszystko się kończy i
wreszcie znika.
W pewnej chwili stwierdził, że ma już dosyć, że jeżeli tak
mają wyglądać ostatnie ich wspólne dni, to on ich nie chce, bo w takim momencie
nie potrafi się nim dzielić z innymi. Chciał żeby byli tylko we dwoje, żeby
mogli porozmawiać, lub milczeć, tańczyć i wtulać się w siebie. Pragnął się nim
nacieszyć, a znów się rozczarował.
Bezwiednie zaczął zbierać swoje rzeczy. Schował do torby
papierosy, telefon i książkę zostawioną w sypialni. Założył buty, wyjął z szafy
kurtkę i owinął się szalem. Dopiero później wyłuskał go z grupki ludzi
tańczących w salonie i na ucho szepnął, że źle się czuje i idzie do domu, że
jeśli znajdzie czas, to może wpaść jutro do niego na kawę, a dziś niech się
dobrze bawi i nie zapomni o zapiekance w piekarniku.
Pocałował go w policzek i wyszedł, zostawiając za sobą
przeszłość. Tak myślał przez chwilę, ale nerwy puściły już na chodniku. Dobrze,
że padał deszcz. Zlał się w jedno z rozpaczą, jaka go ogarnęła. Nie jest w
stanie wyobrazić sobie, że znów zostaje zupełnie sam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz