25.11.2013

Nigdy nie miałeś pękniętego serca? - zapytał chłopiec, gdy Mrówka siedział na pomarańczowym krześle. Cały jestem popękany, pomyślał i spojrzał w oczy, w których kipiało szaleństwo, które chwilę później wylało się z chłopca potokiem słów pełnych bólu i agresji. Zbiegli się lekarze, wezwano policję; chłopiec pewnie trafił na oddział i śpi teraz snem chemicznym, chwilowo uwolniony od prześladujących go lęków.

Mrówka wystraszył się, bo pomyślał, że któregoś dnia też nie uda mu się powstrzymać krzyku, który sunie powoli ku wylotowi, lecz udaje mu się jeszcze zatrzymać go na wargach. Może to tłumienie w sobie powoduje ciągły ból głowy, wieczne napięcie mięśni, ich drżenie mimowolne, zmienne nastroje od obłędnej euforii po totalną apatię, wściekłość, gdy ktoś się odezwie, wściekłość, gdy się nie odzywa.

Idąc rano dobrze znanymi ulicami nie zatrzymuje się na światłach. Pisk opon wyrywa go na chwilę z odrętwienia. Tęsknym wzrokiem głaszcze maskę samochodu i przez chwilę żałuje, że się zatrzymał. Psychiatrze jednak nie wspomina o natrętnych myślach, którymi ostatnio wypełnia wolne chwile. Wstydzi się ich i próbuje obrócić w głupi żart.

Zwiększamy dawkę, dodajemy coś na afektywną dwubiegunową i jeszcze coś na lęki. Wreszcie coś musi zadziałać.

Brak komentarzy: