Zapragnąłem czegoś, czego kupić nie można, choć wielu płacić próbuje. Później płakałem nad butelką wody, a bardziej nad niemocą sprawczą mych dłoni. Znów zapragnąłem, tym razem silnych ramion. Wątli chłopcy muszą sobie jednak radzić sami, zrobiłem więc kawę zbożową o korzennym aromacie - zastąpiła mi wodę i wypłukała z ust głupie pragnienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz