19.04.2012

Książka, która nie poznała smaku zakładki

Tego dnia nie mógł się doczekać od poniedziałku, od chwili, w której ujrzał plakat oznajmiający, iż 19 kwietnia odbędzie się premiera Więźnia nieba.

Rano irytował się tym, iż księgarnie otwierane są tak późno. W pracy ledwie mógł się skupić. Przebierał nóżkami i myślami był już pomiędzy półkami zapełnionymi książkami, już dreptał wyimaginowanymi ścieżkami Barcelony sprzed pół wieku… Dla wprowadzenia się w klimat powrócił do Cienia wiatru, czytał na wyrywki i przypominał sobie czas, gdy sięgnął po raz pierwszy po tę książkę. Przypominał sobie rozmowy na jej temat z Brooke i cytat o szwajcarskich czekoladkach, który zamieściła na blogu po lekturze. A później rozczarowanie Grą anioła… i nagle pojawił się strach, że Więzień nieba nie spełni oczekiwań. Ale gdy trzymał w dłoniach tę zaledwie niewiele ponad 300 stronicową książkę przypomniał sobie, co mu ostatnio napisała właśnie Brooke – „(…) po prostu baw się, czytając:)” Tak też uczynił. Zaparzył sobie dzbanek zielonej herbaty z jaśminem, zaopatrzył się w paczkę papierosów i schował pod kocem. W ciągu kilku godzin znalazł się poza światem, przeniósł się tam, gdzie czuje się ostatnio najlepiej – do świata słów, które wypełniły go barwnymi obrazami postaci i miejsc, których nie zna, a w których czuje się tak cudownie.

I może uciekanie w świat książek, to nie jest najlepsze rozwiązanie, może kiedyś trzeba będzie stawić czoło realnemu życiu, ale dlaczego nie ma tam uciekać, skoro poczuł się dziś taki szczęśliwy? Te kilka godzin, które zajęło mu zachłanne połykanie słów sprawiły, że dzisiejszy dzień był najszczęśliwszym od wielu miesięcy. I tego się będzie trzymał.

Jak zawsze zachwycił Fermin Romero de Torres :)

„Może gdybym w charakterze dekoracji stanął w witrynie w samych gaciach, to jakaś białogłowa, spragniona literatury i łasa na mocne wrażenia, weszłaby ponieść koszty, bo jak mówią znawcy, przyszłość literatury zależy od kobiet, a Bóg mi świadkiem, że jeszcze nie narodziła się niewiasta zdolna oprzeć się niebanalnemu urokowi tego góralsko szorstkiego ciała.”
[Więzień nieba, Carlos Ruiz Zafon]

10 komentarzy:

Brooke pisze...

Czyli wydał coś nowego? O rany, jutro letę do księgarni:) A Światła września czytał? ;]

Mrówka pisze...

A właśnie jako jedynej jego książki nie czytał ;p A poleca? Bo jeśli tak, to jutro też lecę do księgarni:)))

Brooke pisze...

Polecam, jeśli chcesz czuć dreszczyk emocji na ciałku:)

Mrówka pisze...

Ależ oczywiście, że chcę:) Dlatego też pachnący egzemplarz leży już obok mnie :)

Brooke pisze...

O rany:) Gdyby w Twoim tempie wprowadzono w kraju reformy:D

Mrówka pisze...

Tak... biorąc pod uwagę, że właśnie skończyłem czytać...było by całkiem miło:)))

Brooke pisze...

I jak wrażenia?

Mrówka pisze...

Ech, no właśnie słabe to wrażenie. Jak dla mnie postacie kiepsko zostały zarysowane, konstrukcja nudna, a fabuła cukierkowa. Chociaż sam pomysł z fabrykantem zabawek i mrocznymi cieniami całkiem fajnie się zapowiadał. Nieodparte mam wrażenie, że ktoś już ten pomysł wykorzystał, ale nie mogę skojarzyć kto i gdzie – jedyna scena z cieniem jaką w chwili obecnej pamiętam, to ta z Piotrusia Pana:)
„Światła września” to chyba typowa książka dla nastolatków, a ja za takowymi raczej nie przepadam, choć przyznam, że czytałem ostatnio „Nację” T. Pratchetta i całkiem przyjemna to była lektura:)

Brooke pisze...

No tak, to jest typowa książka dla nastolatków, jest napisane na okładce bodajże:) chyba o tym nie wspomniałam... ooops!

Mrówka pisze...

No tak, a ja polecanym książkom nie zaglądam zazwyczaj w opisy na okładkach:) Mimo wszystko przyjemnie się czytało:)