Na początku był chłopcem z krwi kości ciała ścięgien śliny dłoni naskórka nerwów.
Mało mu było. Zachciało mu się być czymś/kimś więcej.
Dodał duszę pragnienia marzenia ideały myśli podszepty.
Opowiadał fragmenty, z których trudno było złożyć całokształt postaci.
Pozostał niedopowiedziany.
Z dnia na dzień coraz bardziej uległy.
Ulegający deformacji.
Hybryda dobrych chęci i plastikowego oddania poddania.
Pisał ustami na Jego ciele. Opuszkami znaczył ścieżki prowadzące donikąd.
Pozwalał na ukrzyżowanie chcąc odkupić grzechy niedoskonałości.
Przełamywał się ciałem, niczym chlebem na pojednanie.
Zachłysnął się próbując ugasić pragnienie.
Nie potrafi przesuwać pomiędzy palcami drewnianych koralików, które dają odkupienie za winy.
Pragnie jednak rozgrzeszenia.
Głównie od samego siebie.
1 komentarz:
sobie najtrudniej wybaczyć, ale jeśli Ci się uda, to sam zobaczysz, że życie nabierze innego smaku :)
Prześlij komentarz