2.07.2011

Festiwal uśmiechów


Uśmiechasz się, a twoje mlecznobiałe zęby wydostają się na świat nagie, więc po chwili  chowają się za wargami, jak gdyby zawstydzone nagością. Jesteś szczęśliwy. Da się to szczęście wyczuć, gdy bacznie przyjrzeć się kącikom ust. Szczęście ukryte na dnie oczu i w duszy.
Jest cicho. Słychać tylko wasze oddechy. Leżycie rozciągnięci na podłodze. Kłębowisko dzikich spojrzeń i uśmiechów.
Leżycie, jak gdyby czegoś nasłuchując. Każdy rozstrzyga swój świat w skupieniu. On wydaję się być zamyślony. Może próbuje zrozumieć to, co się właśnie dzieje. Ty myślisz nad słowami, które kiedyś przeczytałeś w książce, która cię uwiodła. „(…) oderwawszy się od drugiej istoty, leżąc na wznak, odzyskuje się swój rytm, jest się wtedy bardzo samotnym, bardzo dalekim człowiekiem i pragnie się być w innym miejscu albo zapalić papierosa, albo pomyśleć o Bogu(…)”.
Nie, nie czujesz się samotny. Zapewne nie w tej chwili.
Wzrok dotyka twojego ciała jakby utajoną pieszczotą. Nie przestajesz się uśmiechać, choć przez chwilę masz wrażenie, że uśmiech ten ma w sobie coś z przymusu, jednak rodzi się na dnie serca, więc nie może być sztuczny. Opierasz dłonie i brodę na kolanach. Przyglądasz się jego twarzy i masz wrażenie, że twarz ta nie posiadała tak pięknego uśmiechu jeszcze nigdy, ani wtedy, gdy się poznaliście, ani przy pierwszym pocałunku, ani nawet wtedy przy stole w Miasteczku. Drżą mu usta. Przyglądasz się jego twarzy, przepastnym i ciemnym jeziorom oczu, horyzontowi warg. Mógłbyś zniknąć za tym horyzontem na zawsze, myślisz sobie, ale przecież dla ciebie zawsze nie istnieje, a może istnieje, zaczynasz się wahać. Ale zawsze jest czymś, w co nie chcesz wierzyć, tak jak w śmierć.
Jest ciepło, spokojnie, przyjemnie i bezpiecznie. Napięta sytuacja rozmyła się w czasie, choć na jego dnie mieszka strach. Nie myślisz o tym, masz drobne palce, którymi lubisz dotykać jego ciepłej skóry. Czujesz wtedy czasami, że zamiast dłoni masz rozkwitające pąki kwiatów. I pod dotykiem płatków palców, drugie ciało drży.
W takich chwilach myślisz, że człowiek nie może być zły. Myślisz, że zło nie istnieje. Może dlatego od kilku miesięcy nie czytasz gazet, nie oglądasz wiadomości. Wolisz kryć się za murem nieświadomości, ale przecież codziennie w pracy widzisz zło, stykasz się z nim i nie możesz się nadziwić, że ono istnieje, że jest tak namacalne, że dostrzegasz jego ślady w niewinnych twarzach.

21 komentarzy:

Emma pisze...

cytując Wu: to jest mój ulubiony wpis tygodnia :)

chyba po to nam miłość, żeby nie czytać gazet i nie oglądać wiadomości.

ps. a wiesz, że mnie też ostatnio kusi rudy? może sobie zrobię kolorek :)
aha! jak Ci poszło doniczkowanie ziółek? czy to aby nie jest konopie indyjskie??

Mrówka pisze...

Zrób sobie, zrób - to niesamowicie poprawia nastrój, a rudy to mój ulubiony kolor włosów, jeśli dodamy do tego zielone oczy i piegi - otrzymujemy ideał:)

O co Ty mnie posądzasz? Przecież konopie są u nas nielegalne!!! Kiedyś hodowałem Diabelskie Ziele o wdzięcznym imieniu Maria Joanna:) Zostało jednak spalone i dało wiele niekontrolowanych chichotów:P
Bazylia chwilowo (mam nadzieje) siedzi klapnięta w doniczce, lawenda za to dumnie się pręży:)

Emma pisze...

mam zielone oczy i piegi, ale do ideału mi daleko ;-p

może jakieś zdjęcie byś pstryknął? w dziedzinie roślin doniczkowych mam dwie lewe ręce. najlepiej u mnie rosną kaktusy heheh

Mrówka pisze...

Ech, nie tak daleko jak Ci się wydaje:) Farbuj się na rudo i dla mnie Ideał:D
Ja kiedyś nawet kaktusy uśmiercałem, a teraz - drzewko szczęścia, maciejka, bazylia, lawenda... odnajduję się powoli w roli pani domu:D

A teraz spadam do roboty, bo zaprosiłem gości na obiad (na 17!!!), a jestem w proszku, mam tylko różnorakie piwa dobrze schłodzone:)

Emma pisze...

to masz całą hodowlę!

oj, masz raptem 20 minut na zrobienie obiadu! tylko zupa z puszki Cię ratuje ;-))

ok, to już Cię nie zagaduję, żeby nie było na mnie.

Mrówka pisze...

gdybym jeszcze miał zupę z puszki, albo chociaż z torebki...:) Lecę wrzucić do garnka wszystko co mam w lodówce.
i tak będzie na Ciebie:P

Emma pisze...

no i jak?

zjedli?

żyją??

:D

Mrówka pisze...

Zjedli, ale czy żyją to nie wiem, bo sobie już poszli:)Chwała panu, że nie wypili całego miodowego piwa:D

Emma pisze...

jeśli byli w stanie wstać od stołu, to luzik ;-)
piłam ostatnio miodowe piwo - dobre było.
poproszę o jakieś czary- mary odnóżami, bo czuję, że coś okropnego mi się przyśni po tych sezamkach ;-p

Mrówka pisze...

A no dobre, dobre, tylko w moim przypadku mogę wypić jedną taką butelczynę, bo mi się po drugiej za słodko robi.
Niestety dzisiejszej nocy kończyny pozostały przy mnie nieświadome swych powinności. Mam nadzieję, że sny nie były straszne, a jeśli były, to zaraz szykuję kończynową ekspedycję i nim zmrok nastanie, będziesz pod mrówczą ochronką :)
Miłej niedzieli

Emma pisze...

nic mi się nie śniło, raczej nic nie pamiętam, ale lepiej mi się zasypia ze świadomością kończyn, więc co Ci szkodzi je wysłać część z nich wieczorem, zwłaszcza, że masz ich aż sześć ;-))

u mnie rzęsisty deszcz :(

Mrówka pisze...

ok, Emm, cztery są dla Ciebie:) Tylko żeby później nie było, że Ci się sąsiedzi śnią:P

u nas nie pada, ale jest szaro i ponuro, aż nie chce się z domu wychodzić, a trzeba będzie:(

Emma pisze...

aż cztery?! :D

u mnie strugi wody na szybach... blee...

ej, nie gadajmy tak może, bo się uzależnimy od tego i co to będzie :-o

a ja się już uzależniłam! :D

Mrówka pisze...

mi tu wystarczają dwie:)

możemy nie gadać, ale które z nas długo wytrzyma?:D Ja lubię uzależnienia:) choć do ludzi wolałbym się nie przyzwyczajać, bo trudno później oswoić się z ich nieobecnością, nawet jeśli to tylko wirtualne znajomości.

Emma pisze...

ja wytrzymuję przez noc, bo zaraz rano zaczynam kłapać dziobem :D no i odwyk odpada. mówi się trudno i ćpa dalej ;-))

no właśnie. jak tu się nie przyzwyczajać. jeśli potrafisz, to bardzo proszę, bo ja tej umiejętności jeszcze nie posiadłam i chyba nie chcę posiadać. ryzyk - fizyk.

a propos... masz jakieś wieści o Brooke?

Mrówka pisze...

Ech, też nie potrafię:) Dlatego też się przyzwyczajam, a później biadolę.

A o Brooke też dziś myślałem:) Pewnie właśnie zrobiła sobie odwyk od nas, nałożyła na twarz maseczkę i nawinęła na włosy papiloty:) Trzeba by szanowną Waćpannę przyatakować, co by się odezwała:P

Emma pisze...

ja też mogę biadolić, więc ryzykujemy po równo :)

Brooke to bardzo wrażliwa osóbka. dlatego raczej nie ma sensu atakować.

Mrówka pisze...

Wiem, wiem:) Nauczyłem się już tego, ale kiedyś strasznie Jej jęczałem jak znikała, a raz to prawie na Nią nawrzeszczałem. Taki jestem - zaborczy i despotyczny w relacji z drugim człowiekiem, choć staram się to zmieniać:)

Właśnie mnie Mama uczyła przez telefon, jak się robi małosolne ogórki i okazuje się, że to łatwizna, a ja myślałem, że to magia i jakieś czarymary:D

Emma pisze...

ja też jej raz nieźle nagadałam, a jak sam zauważyłeś - potrafię ;-p
później oczywiście było mi głupio, jak zwykle.
nie ma innej rady, trzeba czekać. zresztą ja ją doskonale rozumiem, bo czasem mam ochotę zniknąć, ale po co, skoro to nie pomaga. choć czasem to silniejsze od logiki.

Mrówka pisze...

Oj potrafisz Emm, potrafisz:) Pod tym względem jesteś podobna do Brooke - nie tylko głaszczecie po główce, ale i w dupsko potraficie przyłożyć, gdy trzeba:)

Lecę skręcać stolik, który czeka na to od tygodnia i doczekać się nie może:)

Emma pisze...

oj, to ja Brooke od tej strony nie znam. muszę się mieć na baczności :)

leć, a ja do kuchni montować obiad.

nara :)