4 lata ciszy. 14 lat wspomnień. Miał tu wirtualną rodzinę, która go akceptowała,
choć był nieznośnie marudny, upierdliwy i zwyczajnie głupi. Sam się dziwił, że
wszystko to wcześniej nie pierdolnęło, a zanikało powoli wraz z ich dojrzewaniem
do samodzielnego życia, chęci pójścia dalej, potrzeby zniknięcia. Czasami lubi
się zastanawiać czy Szloma nadal głosi o świętych, czy Wu zaprosił jakiegoś
Sigmę lub Pi do swojej Galaktyki, czy Icek wciąż nasłuchuje żurawich krzyków.
Myśli o niech i uśmiecha się pod nosem. Nie tęskni za tamtymi czasami, bo były
złe, ale zdarzały się chwilę pełne radości i te lubi wspominać. Pamięta, jak 1
stycznia zbierali się powoli, by opowiadać sobie czego nie pamiętają z
sylwestrowej zabawy i jak wielkie kace ich męczą, i tę szarlotkę, którą postawił
na wirtualnym stole, Brooke rozstawiającą porcelanowe talerzyki, opowieści o
mniej i bardziej udanych randkach, o głupich snach, ulubionych książkach.
Przegadane godziny, maile i pierwszy telefon do Brooke, zająca, którego Szloma
chciał ukryć w krzakach.
Po ostatnim kontakcie z wirtualnym światem był
oszołomiony. Dowiedział się, że jest wyprany z uczuć, zablokowany do granic i
oszukuje siebie i wszystkich wokół. Siedział i wgapiał się w ekran telefonu i
nie mógł uwierzyć, że ktoś tak bardzo nie rozumie, że dojrzał, że jest świadomy
siebie i wreszcie szczęśliwy, a przynajmniej zadowolony z życia. Nadal nie
rozumie, jak można komuś tak pojechać po latach milczenia. Ale jebać to, jak
później napisała Brooke - to przeszłość, bez powrotu.
Nie wie po co tu wrócił.
Do świata, który od dawna już nie istnieje. Powinien zamknąć to miejsce na amen.
Wykasować z internetowych czeluści. A jednak coś mu tego zrobić nie pozwala.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz