Staje przed lustrem
i gapiąc się na swoje odbicie szczotkuje zęby tak długo, aż
zaczynają krwawić mu dziąsła. Płucze usta, wypluwa krew
zmieszaną z pastą i rozczesuje długie włosy opadające na nagie
łopatki, mechanicznie zaplata je w warkocz i uśmiecha się na
jakieś niewyraźne wspomnienie z czasów, gdy często nosił dwa
warkocze. Wraca do pokoju, zakłada kolorowe skarpetki nie do pary,
gdyż nie chce mu się szukać takich samych i sznuruje wysokie buty.
Dopiero wstając z fotela zauważa nagie kolana. Niemrawo zdejmuje
buty i wciąga spodnie w kratę i ponownie wsuwa stopy w kamasze. Tym
razem ich nie wiąże. Lenistwo i zniechęcenie do rutynowych
czynności wygrywa. Później już tylko kurtka, szal i klucz
przekręcany w zamku. Zbiega po schodach i skręca w stronę małego
targu, na którym u znajomej kobiety kupuje malinowe pomidory i
trochę włoskich orzechów. U Andiego zaopatruje się w cytrynowe
Camele i idzie do sklepu po resztę zakupów. Robi mu się zimno; przez chwilę
zastanawia się, czy założył coś pod kurtkę. Wsuwa pod nią dłoń
i wyczuwa materiał, którego faktury nie rozpoznaje. Cieszy się, że jednak coś na siebie wciągnął, lecz zdaje sobie
sprawę z tego, że zupełnie nie pamięta co to było. Wysila szare
komórki, ale nie przynosi to efektów. Dopiero w mieszkaniu okazuje
się, że to stara siwa bluzka sprzed kilku lat. Totalne
rozkojarzenie. Dziury w pamięci.
W pracy jakoś sobie
jeszcze radzi. Dziesiątki stron zapełnia notatkami, które
przegląda przed każdym spotkaniem. Jakiś czas temu był u
podopiecznej w przedszkolu na pasowaniu na przedszkolaka. Jej rodzice
nie dotarli, a on starał się jej to wynagrodzić, wściekły na
nich i równocześnie wzruszony jej widokiem, gdy śpiewała z grupą
piosenki i przysięgała różne bzdury recytowane przez
nauczycielkę. Ten berbeć pewnie nawet nie zdaje sobie sprawy z
tego, co oznacza słowo „przysięgam”. Rodzice również
przysięgali. On nie mógł. Jest tylko facetem, który stara się
doprowadzić, by jej rodzina stanęła na nogi, by miała jako taką
przyszłość. Zjadł jednak podaną mu ćwiartkę cytryny i uśmiechał się do młodej, która ewidentnie cieszyła się, że się przy tym nie krzywił, jak niektórzy rodzice.
Jakiś czas temu dostał na maila zdjęcia od Szwagra.
Uśmiechają się na nich dwie dziewczynki. Nastolatka i trzy letni
maluch niesamowicie do niego podobny. Księżycowej nie widział trzy
lata. Małej nigdy nie pozna. Na górnej półce w szafie na
korytarzu schowane są prezenty, które nigdy nie dotrą do
adresatek. Jedno zdjęcie wydrukował i oprawił w srebrną ramkę.
Patrzy na nie codziennie i czasami zastanawia się jakie są, co
lubią, czym się interesują. Księżycowa pewnie przeżywa pierwsze
miłości, a on żałuje, że życie potoczyło się tak chujowo, że
nie może przy tym być, że nie może uczestniczyć w jej
codzienności. Jedyne co zna, to fotografie przysyłane przez Szwagra
w tajemnicy przed Majne Szwester.
Minęły trzy długie
lata. Myślał, że tego nie wytrzyma i robił wszystko, żeby jego
świat totalnie runął. A jednak wciąż tu jest.
1 komentarz:
Fajnie, że wciąż piszesz, Mrówku. :-)
Prześlij komentarz