9.06.2015

Senny rabarbarowy kochanek



Gdy wszedł do pokoju na łóżku siedzieli Mimi i Wu. W gruncie rzeczy, to nawet nie siedzieli, a kulali się po wyrku ze śmiechu, aż girki fikały w powietrzu, a bambosze fruwały pod sklepieniem. 

Mrówka: Z czego ryjecie? – zapytał, jak przystało na wścibskie jajo.
Wu: Z ostatniej randki Mimi. Koleś zabrał go na kompot. – powiedział ocierając łzy.
Mrówka: Rabarbarman? Widziałem go na zdjęciach. Całkiem niezły… gdyby nie ta maska na twarzy. – zachichotał.
Wu: Jaka maska?
Mrówka: No taka przeciwgazowa. Chyba właśnie miał nawożenie i nie mógł oddychać przez opary obornika.
Mimi: Przestańcie się z niego nabijać. Ja lubię kompot. 
Wu: Chyba raczej maski.
Mrówka: Podobno ma supermoce i zabija łodygą rabarbaru z półobrotu. - szepnął konspiracyjnie, aczkolwiek nieco teatralnie do Wu.
Mimi: I nieźle potrafi dać z liścia. 

Przebudzenie z ustami wykrzywionymi uśmiechem bywa całkiem przyjemne. Chciałby takich więcej. 

2 komentarze:

Wu pisze...

Ale, że ja, gwiazda drugoplanowej roli w mrówczym śnie??
[Mała wizualizacja- światła reflektorów, błyski fleszy]
Ech, komu autograf? :P

Mrówka pisze...

Sny bywają ciekawe i to cudowne, że się nad nimi nie panuje :)