3.01.2015

Święta




Z głośników rozbrzmiewały dźwięki fortepianu i skrzypiec, a on na wpół siedział, na wpół leżał oparty o stos poduszek. Na kolanach książka, ale jego oczy wgapaiły się w coś za oknem. Wyobrażał sobie wigilię, o której opowiadała mu Katasza. Święta. Nie pamięta kiedy to było, ale musiał być jeszcze małym bajtkiem. Stał w drzwiach do dużego pokoju, teraz zwanego pewnie salonem. Jedną ręką dotykał drzwi, a głowę opierał o futrynę. Pokój był pusty, ale tą pustką, która nosi w sobie jeszcze ślady ludzi, którzy jeszcze przed chwilą tu byli. Stół zastawiony misami z jedzeniem, brudne naczynia, resztki alkoholu w kieliszkach, butelka sangrii z kolorową etykietą i tlący się papieros na brzegu kryształowej popielniczki. Widok jak po zagładzie świata, tak dziś o tym myśli. Poczuł czyjąś dłoń na ramieniu i usłyszał głos brata, ale nie zrozumiał wypowiedzianych słów, a przynajmniej ich nie pamięta. Widział jedynie jak brat podchodzi do stołu i zaciąga się papierosem. Później czarna dziura. Pamięta jedynie, że po jakimś czasie pojawiła się Matka z Królem i Tchórzem, że panowała cisza, że świąteczna atmosfera rozpłynęła się w ciągu tych kilku godzin.

Brak komentarzy: