18.12.2013

M & M, czyli pociągiem w nieznane rewiry II



Nocą przyszły złe sny. Choć nie działo się w nich nic niebezpiecznego czy przykrego, budził się zdenerwowany i wystraszony, by ponownie zapadać w niespokojne wizje, w których dom dziadków i duchy przeszłości, które go nie rozpoznawały. Nielubiana babcia wypominała mu długie lata milczenia i brak zainteresowania, a on próbował się tłumaczyć, jąkając się przy tym i gubiąc we własnych słowach. 

Gdy był już na granicy wyczerpania dom zniknął, a na jego miejscu pojawił się Mimi, a raczej jego brzuch odziany w szarą bluzę kangurkę, na której tle fruwały jego dłonie. Wiedział, że Mimi coś mu tłumaczy, ale fonia była wyłączona. Tylko te dłonie, których szczupłe palce początkowo fikały koziołki, później tańczyły w spokojnym rytmie, by następnie przejść w synchroniczne pływanie, które go wyciszyło i ukołysało. Poczuł się bezpiecznie, bo wiedział, że ktoś stoi po jego stronie i nie pozwoli już go skrzywdzić.

Po przebudzeniu uśmiechnął się z radości i przypomniał sobie słowa Mimi skierowane do niego dawno temu: Jesteś jak porządne światło przeciwmgielne – człowiek czuje się bezpiecznie. Śpij dobrze.

Tak oto Mimi stał się dla niego latarnią morską, bezpieczną przystanią, w której może znaleźć schronienie. Wie, że nikt go nie obroni przed światem, ni samym sobą, ale ma przyjaciela, z którym może śmiać się i smucić, rozmawiać o banałach lub sprawach ważnych, czasami nawet milczeć i tylko myślami krążyć wokół niego, jak dziś w drodze do pracy, gdy opowiadał mu o Małgosi z przedszkola, a później coś jeszcze, choć sam już nie wie co, i Mimi też nie wie, bo nie zdaje sobie sprawy z tego, że było mu coś opowiadane... a może wie? Przecież Mimi widzi łosie i światy inne niż tylko ten wokół, a magia jego słów rozświetla mrówcze życie :)

Brak komentarzy: