Decyzje podejmowane w pośpiechu przeważnie
mu nie służą. Tak też stało się tym razem. Tuż po przebudzeniu wysłał
wiadomość, że mogliby razem zrobić dyniowe potworniaki na halloween. Wiedział,
że nie powinien odzywać się jako pierwszy, ale nie był w stanie się
powstrzymać. Potrzebował ludzkiego ciepła i bliskości. Potrzebował poczuć, że
nie jest na tym świecie zupełnie sam.
Ostatnio, gdy próbował rozmawiać
z Gwiazdą na temat Majne Szwester i matki, dostał taką zjebę, że nie mógł się
pozbierać. Usłyszał prawdę, w którą nie chce uwierzyć, a liczył jedynie na
odrobinę zrozumienia i delikatne pocieszenie, że jest jeszcze szansa, że może
kiedyś wszystko wróci do normy, że znów będą rodziną. Chciał, żeby ktoś go
przytulił i pogłaskał po włosach, chciał poczuć w kimś oparcie, ale utwierdził
się w przekonaniu, że nie ma na co liczyć.
Chyba pojawiające się w sklepach
czekoladowe mikołaje i gwiazdki wprowadziły go w tak chujowy nastrój. Pomyślał o
nadchodzących świętach i samotności, która go czeka. W święta najbardziej ją
odczuwa, gdy wszyscy rozjeżdżają się do rodzin, on od dwóch lat pilnuje domu w
lesie i wmawia sobie, że tak jest dobrze, ale jest kurewsko źle i nic nie jest
w stanie tego zmienić. Chciał więc poczuć się odrobinę adorowany, kochany. Chciał
się bezpiecznie przytulić, spędzić kilka godzin w towarzystwie kogoś, komu na
nim zależy.
Poszli na zakupy i dopiero w
Biedronce znaleźli trzy małe dynie o idealnym kształcie. Wrócili zadowoleni do
domu i w pierwszej kolejności zabrali się za gotowanie obiadu. Jeden kroił
fetę, a drugi pilnował gotującego się makaronu, w tym samym czasie razem
zrobili szybką sałatkę. Później Mrówka uprażył na czosnku i maśle ziarenka
słonecznika, którymi posypali gotowe danie. Obejrzeli film i zabrali się za
dynie i nalewki, które czekały na konsumpcję. Najpierw czarnym markerem narysowali
na dyńkach wredne i mroczne pysiaki, a później Mrówka cienkim nożykiem do filcu
wycinał oczy, nosy i złowieszcze usta. Momentami nie wyszło tak, jak chciał, bo
był w trakcie straszony, gilany i rozśmieszany, co sprawiało, że ostrze
zmieniało obrany tor.
Teraz siedzi i pije kolejne piwo,
zastanawiając się nad tym, co przyjdzie. Zapala kolejnego papierosa paskudną zapalniczką
z czerwonym samochodem i słucha Trójki. W jednej z dyń ćmi mała świeczka, a
złowieszczy wzrok nie wróży nic dobrego. W lodówce mrożą się kolejne procenty,
które mają go odgrodzić od tego, co się nie udało, od życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz