Dziecko wymaga,
by się nim zajmować, bez względu na to, jak się czujesz, zwłaszcza, gdy w jego
bezpieczny świat wkrada się zagrożenie, które bezpieczeństwo burzy. Dziecko potrzebuje
wtedy wzmożonej uwagi, koncentracji na sobie. Trzeba Dziecku wypełnić każdą
chwilę od brzegu do brzegu, tak by nie miało czasu myśleć, tęsknić i płakać. Rower,
las, lody, rolki, frytki, ogród zoobotaniczny, karty, bierki, farby, plac
zabaw. Dziecko zatraca się w zabawie i zapomina. Ty pamiętasz cały czas i nie
wiesz jakim cudem wytrzymujesz, jak to się dzieje, że uśmiechasz się do Dziecka
i opowiadasz zabawne historyjki właśnie wtedy, gdy masz ochotę wyć.
Dwa dni
wymiotowałeś, aż wreszcie myślałeś, że wyrzygałeś już wszystko i możesz to
zapić, błogo urżnąć się do nieprzytomności i zasnąć na dwa kolejne dni. Ale nie. Tak się
nie da w twojej bajce, bo ty nie żyjesz w żadnej pierdolonej bajce, tylko tu i
teraz, a teraz, gdy jeden ból z siebie wypluwasz, to tylko po to, by zrobić
miejsce na nowy, może trochę większy, ścinający z nóg automatycznie i na nogi
jednocześnie stawiający w ciągu sekundy. I już na tych nogach chwiejnych
biegniesz, a ból się w tobie rozpycha, mości sobie miejsce, zabiera powietrze,
dusi, rozszarpuje od środka.
Mijacie się
w drzwiach, spoglądasz na nią, ale ona wychodzi i już tulisz Dziecko płaczące,
to nim musisz się zająć, zaopiekować najlepiej jak tylko potrafisz. Głaszcząc
po głowie do zaczarowanego lasu przenieść, łzy wytrzeć rękawem i powiedzieć
coś, co Dziecko uspokoi, choć siebie nie uspokoisz w żaden sposób.
Później, gdy
dziecko zasypia zmęczone i już spokojnie oddycha, wyplątujesz się z objęć
małych ramion i w zaciszu łazienki wyrywa się z ciebie płacz, którego się
boisz, bo myślisz, że nigdy się nie skończy, że będziesz tak płakał, aż ból rozsadzi
twoją głowę, aż umrzesz wreszcie i przestaniesz czuć cokolwiek.
Drżą ci
ręce, gdy zanurzasz je w zimnej wodzie, by umyć opuchniętą twarz. Będą tak pewnie
drżały jeszcze długo. Czas się zatrzymał, takie masz wrażenie, ale to w tobie
każda minuta rozciąga się w nieskończoność i wypełnia się wspomnieniami, a
każde wspomnienie uwiera boleśnie; sam siebie obejmujesz, tulisz głowę do kolan
i myślisz, że nic złego stać się nie może, że limit jest u was wyczerpany, a
jeśli są jakieś bonusy, to ty je chętnie przyjmiesz na siebie, ale od reszty
tych, których kochasz niech pech się odpierdoli.
Wszystko robisz
automatycznie. Rano ścielisz łóżka, zmywasz, przygotowujesz śniadanie, kawa,
herbata, dyskretny paw z kłębka nerwów, uśmiech dla zachowania pozorów i jakieś
anegdotki z wczesnego dzieciństwa Dziecka. Sprzątanie po śniadaniu, nakłanianie
do zębów umycia i cała reszta czynności, które wykonywane jak w półśnie
pozwalają pokonywać kolejne minuty.
Patrzysz na
Dziecko i przypominasz sobie, jak wiele czasu kiedyś z nim spędzałeś do
momentu wielkiego wybuchu, który podzielił rodzinę na ich i ciebie, i wszelkie
prawa zostały ci odebrane. Wyrwano z ciebie syna, brata, wujka, wnuka. Zostałeś
odarty ze społecznych konstruktów. Został tylko pedał. I nagle ten pedał znów
stał się potrzebny. W kryzysowej sytuacji nawet czarną owcą można zapchać jakąś
dziurę; a może w takich sytuacjach rodziny sobie wybaczają, myślisz, stanowią
dla siebie wsparcie, zaczynają od początku. Teoria nie sprawdza się w praktyce.
- Kocham cię,
siostra – mówisz nieśmiało - Może
moglibyśmy…
- To nie ja
do ciebie dzwoniłam. Dla mnie zawsze będziesz nikim.
Jej słowa
powoli do ciebie docierały, rozlewały się wewnątrz i próbowały wydostać
poza ciało, które nie było na takie słowa gotowe. Wołałbyś dostać w twarz, bo
ból fizyczny rozchodziłby się po ciele jak kręgi na wodzie i jak one zniknąłby
po jakimś czasie. O bólu fizycznym można zapomnieć, można się od niego odciąć
zaciskając na nim zęby lub czerpać z niego przyjemność. Ból, który zadaje ci
osoba, którą kochasz jest niezrozumiały, niedorzeczny; kiedyś myślałeś, że taki
ból coś w tobie zabija, kawałek po kawałku, ale on niczego nie zabija, tylko
rozszarpuje i zostaje, zwija się w kulkę, chowa w wygryzionym zakamarku i
czeka.
Jesteś nikim,
ale myślisz, że musisz być niezłym skurwysynem, skoro wzbudzasz w niej taką
nienawiść.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz