6.05.2013

Dni spędzone nad jeziorem schowanym w lesie wypełnił grzebaniem w sobie. Zastanawiał się za czym tęskni, czego potrzebuje, by się obudzić, by zacząć żyć tak, jak mógłby, gdyby nie.

Dni spędzone w otoczeniu gromadki mniej lub bardziej znanych mu postaci, uświadomiły mu, że wśród ludzi żyć już nie potrafi. Starał się być niewidoczny, a gdy poddenerwowanie osiągało apogeum, zabierał książkę, gruby koc i szedł nad jezioro, gdzie spędzał godziny na czytaniu, nie mogąc się jednak na nim skoncentrować. Zastanawiał się dlaczego nie potrafi już wyrażać swojego zdania, dlaczego, gdy heteryczka wmawiała mu, że życie geja jest zajebiste, miał płacz na końcu nosa i przerwał w pół słowa nie kończąc myśli, że chciałby urodzić się chłopcem heteroseksualnym, że oddałby za to wszystko, choć nic już nie ma do oddania.

Obserwował dwóch chłopców zakochanych w sobie po uszy i po cichu zazdrościł im początku miłości, tej łatwości z jaką się rozumieją, błyszczących oczu, gdy na siebie patrzą, przelotnych muśnięć i pocałunków. Przypominał sobie jak zaczynali z Ka, jak bardzo byli siebie ciekawi. Pamięta zasypianie przy nim i wsłuchiwanie się w jego oddech, ze strachem, że za chwilę go nie usłyszy. Chodząc wokół jeziora, gdzieś w środku opowiadał mu o tym, jak wspaniałe były wyprawy na ryby z ojcem, bratem i siostrą, gdy jeszcze był mały, gdy nic nie zapowiadało porażki jego życia. Snuł historyjki o łapaniu żab do wiaderka i zwiedzaniu starego młyna, o budowaniu szałasów, hodowaniu jaszczurek i pająków, a na koniec opowiedział mu o śmierci dziadka, którego bardzo kochał i tym, co działo się później; o tym jak mama zaciągnęła go do kochanki dziadka, by publicznie prać rodzinne brudy; o powrocie ojca w środku nocy i pudełku kredek, które przywiózł mu z wyprawy do Berlina; o tym, jak szedł za trumną i nie do końca wiedział, że to koniec.

Brak komentarzy: