22.11.2012
wstyd jaki przeżywasz stojąc przy rejestracji; upokorzenie, gdy pytany opowiadasz o ścieżce, która cię tu sprowadziła, o rozpoznaniu, diagnozie, lekach; jakaś kobieta niemalże przytulona do twoich pleców wykrzykuje nazwiska, poleca lekarzy i szepcze ci do ucha: najlepiej wcale nie chorować.
gdyby to było takie proste, gdyby wystarczyło zmienić otoczenie, miasto, ludzi, myślenie; rzuciłbyś wszystko, ale to mózg źle funkcjonuje, to system nerwowy i hormonalny jest zepsuty; rozglądasz się po poczekalni, wszyscy się gapią, jesteś wśród wariatów; koniec stycznia - oznajmia kobieta zza zakratowanego okienka.
koniec stycznia? przecież ja do końca stycznia nie wytrzymam - rzucasz pomiędzy pręty - nie wytrzymam.
koniec stycznia. proszę być na 9 i przynieść legitymację.
nie dasz rady. idą święta
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz