Cały dzień słucham nowej płyty Avidana. Zachwycam się dźwiękami, rozpływam w słowach. Miły akcent ostatnich dni.
To, że uciekam przed odpowiedzialnością to norma, ale męczy mnie to niezdecydowanie. Z jednej strony chcę się bawić, a z drugiej wiem, że ta zabawa może źle się skończyć.
Wydarzenia ostatnich dni sprawiają, że zdaję sobie sprawę z tego, że nie mogę marnować czasu, bo w każdej chwili ktoś może zniknąć.Bo śmierć nie patrzy na wiek, na posiadanie kilkumiesięcznego dzieciątka, na szczęście, które tak późno i niespodziewanie przyszło. Ciach. I po szczęściu. Ciach. I nieszczęście.
Chcę i tak bardzo się boję, że wszystko się powtórzy, że cały truchleję, gdy podchodzi by przytulić. Spinam się nawet, gdy czyta mi Obronę Sokratesa, a ja siedzę z głową opartą na jego ramieniu, boję się poruszyć. Nie potrafię odszyfrować tego, co się dzieje i strasznie mnie to drażni, i mam w głowie chaos, i ta głowa boli.
2 komentarze:
to myślenie o przyszłości - to ono paraliżuje. wg mnie.
myślisz, że jest sens rozmyślania nad tym, co może się stać? gdy może się stać absolutnie wszystko?
nie wiem, czy ma sens, ale nie potrafię tak całkowicie wybić się poza to myślenie, choć czasem się udaje:)
Prześlij komentarz