Po dwóch tygodniach udało mi się skończyć malowanie. Sasza na tę okoliczność przyniósł mi bukiet dziwacznych tulipanów i wino. Siedzieliśmy na podłodze i dwie godziny rozmawialiśmy o filmach. Nie potrafię go rozgryźć choć mieszka z nami już od kilku tygodni. Czasami wraca późną nocą, włącza smutne melodie i wtedy słyszę jak Sasza płacze.
- Sasza, my friend, poświęciłbyś swoje serce w zamian za spełnienie wszelkich marzeń? – zapytałem.
Długo zastanawiał się nad odpowiedzią, poczym wygłosił to, co miał do powiedzenia.
- Serce to jedyne co mam, co trzyma mnie przy życiu. Nie oddałbym go za nic.
- A sława, pieniądze, talent, wieczne powodzenie? – pytałem dalej.
- Nie. Niczym byś mnie nie przekupił. – odparł bez namysłu.
- Kobieta? – badałem grunt wczuwając się w rolę Wolanda. – Oddałbyś serce za uwielbienie jednej kobiety?
- Nie. – kolejny raz zaprzeczył robiąc przy tym zniesmaczoną minę. – Całe stado kobiet u mych stóp nie zmieniłoby mojego zdania. Bez niego zapomniałbym kim jestem. Stałbym się jeszcze bardziej nikim niż teraz jestem. A ty, oddałbyś je za coś?
- Tak. Za jeszcze jedną butelkę wina i zdrowie psychiczne.
Sasza poszedł po drugą butelkę.
- Dawaj serce. – powiedział wręczając mi trunek.
- A zdrowie psychiczne?
- Rano obudzisz się normalny jak nikt na świecie. – powiedział i pstryknął palcami tuż przy mojej skroni. – Swoją drogą, co byś wolał – żeby obcięli ci fiuta, czy nogę?
- Nogę. – odpowiedziałem wystraszony bez chwili namysłu.
10 komentarzy:
Już dawno temu zaprzedałem duszę i serce za nowiutką parę niebieskich conversów.
Wyjątkowo dbam o nogi, wszak są moim źródłem dochodu:)
Za conversy dałbym sobie krwi upuścić:)))
Zostałeś nożnym fotomodelem???:p
Miałem krótki epizod reklamowy lewej łydki na "Śmietniku".
Się wtedy działo...:D
tak, tak, nie ma to jak lewa łydka... tłumy wariują, szampan się leje, małpki sypią kwiatkami pod stopy... szaleństwo i dekadencja:)))
Na szczęście szaleństwo i dekadencja poszły rychło w zamopnienie, tak jak i marzenia o karierze w fotostopomodelingu :))
W zapomnienie? Na szczęście? No wiesz Ty co! Było robić karierę - grzałbym się teraz w Twoim blasku reklamując się na Śmietniku tym, że znam sławnego stopomodela ;p
Przykro mi Mrówko, że nie ogrzejesz się w blasku mojej sławy, ale parcie na szkło raczej u mnie słabe, a bycie celebrytą na Śmietniku to żaden ambit:)
Zbiłeś mnie z tropu. Przez chwilę chciałem być błyszczącym, plastikowym koralikiem na kupie gnoju ;p
Nie potrzebujesz niczyjej sławy, by być na tej kupie gówna, nie plastikowym koralikiem, ale prawdziwym diamentem:p :))
Oj, ktoś tu chyba musi się położyć spać, bo bajki mu z główki wychodzą ;p
Prześlij komentarz