Zjadłem właśnie słoiczek dżemu wiśniowego. Wszystko było by dobrze, gdyby nie to, że mam odruchy wymiotne, a na etykietce dżemu jest zdjęcie truskawek, nawet jest napis „Dżem truskawkowy – niskosłodzony”. A ja przecież trafiłem na wiśniową pestkę i zjadłem wiśniowy dżem właśnie z tego słoiczka. Albo ze mną coś jest nie tak, albo z NIMI! Tyko kim są ONI???
9 komentarzy:
Biorąc pod uwagę poprzedni wpis, sugeruję przeczytać to co jest napisane na słoiku jeszcze raz:p ))
Niech Wu nie będzie taki dowcipny:P
Czytałem kilka razy, sprawdzałem nawet skład, a tam oczywiście truskawki:) Szkoda tylko, że przybrały postać wiśni:(
może to jakaś nowa odmiana truskawek z pestkami?
poznałeś dopiero jak zjadłeś, że to nie truskawki. po pestce, tak? :))
ba:))) ja kupiłam ostatnio herbatkę czarną "mleczną krainę" o składzie rodzynki, kokos, goździki i wanilia, ładnie zaklajstrowana, w ślicznym eko opakowaniu. Parzę ją sobie, a po kuchni rozsnuwa się dość cuchnący aromat, a w herbacie pływają jakieś kocanki i inne niezidentyfikowane farfocle... no ta ja ją hej do sklepu z reklamacją, 5 osób szukało w niej śladów kokosa, aż w końcu komisyjnie uzgodniono niezgodność towaru z opakowaniem:DDDD zastanawiam się jaką fantazyjną nazwę miało to "niezidentyfikowane", herbatkowe coś:)))
Nie Emmo. Wyobraź sobie, że rozpoznałem po smaku, że to wiśnie ;p złapałem pierwszy lepszy słoiczek z dżemem, bo miałem wielką ochotę na słodkości, a dopiero po konsumpcji spojrzałem na etykietkę - całą w truskawkach:)
Sydoniu - może to była czerwona z jakimiś dodatkami? ona wyjątkowo cuchnie i jest ogólnie obrzydliwa:P
nie, czerwona jest fajniasta, ino trza się nieco z nią oswoić (szumnie powiedziane):))) Ja ogólnie pijam herbaty różne i umiem je identyfikować, ale ta to dopiero była dla odważnych i lubiących ryzyko, no mówię Ci, cuda wianki w niej pływały:D Pociesznie było, jak żeśmy z tymi miłymi paniami z hipermarketu, wysypały ją na ladę i przeprowadzały analizę składu:D na samo wspomnienie śmiać mi się chce:D
nie mogę uwierzyć, że można zjeść słoiczek dżemu:DDDDDD dobrze, że chociaż niskosłodzony (choć pewności nie ma)- może trza by zagryźć ogórkiem kiszonym, tak dla równowagi?:)
Ja pijam jedynie zieloną, inne od lat mi nie smakują, chyba że jakieś owocowe od wielkiego dzwona:)
Dobrze, że nie znaleźliście podczas rozpoznania suszonych robali ;p
Ogórkiem oczywista zagryzłem, gdyż moim znakiem rozpoznawczym jest zachowanie ciężarnej i rozkapryszonej panienki - po słodkim mam ochotę na ostre, a po ostrym na słodki i tak w kółko:D
oooch... to mielibyśmy wspólny: zielono-słodko-kwaśno-ostry temat:DDDDD
Prześlij komentarz