Chwilami chciałbym wytłumaczyć siebie, moje zachowanie, lęk przed wyjściem z…, pójściem do..., że się nie uśmiecham, że nie mam ochoty pierdolnąć wszystkiego i pójść dalej, że tak w łóżku leżeć, zadawać sobie dziesiątki pytań, grzebać w sobie i szukać przyczyn, nie znajdywać odpowiedzi, bo za dużo wyparłem i nie chcę sobie przypomnieć, dlatego nie pójdę na…
Najdłuższa wyprawa jaką ostatnio odbyłem, to ta do nocnego, a i ona odkładana w nieskończoność, bo trzeba pozmywać, umyć podłogę, wyszorować prysznic, bo trzeba jakoś ten strach w sobie zdusić i wyjść z domu tak, żebym sam tego nie zauważył i wrócić zanim się zorientuję, że jestem poza.
Leżąc pod kocem układam w głowie słowa w równe rządki. Gdy do pokoju wchodzi Gwiazda zasłaniam się opasłym tomem Braci Karamazow i zaklinam ją w myślach, by wyszła bez słowa… a przecież gdy tu wróciłem rzuciłem się na nią wygłodniały przytulenia, wciskałem się w jej ramiona nie zdążywszy nawet zdjąć kurtki… teraz drażni jej obecność i wzbiera we mnie nienawiść, gdy mnie dotyka.
Męczą mnie słowa.
Dlaczego nie chcesz się ze mną spotkać? Zapytał ostatnio ktoś zupełnie obcy. Bo boję się siebie, bo nie mam do siebie zaufania, bo pieprzyłbym się z tobą, by wzbudzić w sobie poczucie winy, by się upokorzyć przed samym sobą, by nienawidzić siebie jeszcze bardziej.
Czasami chciałbym wytłumaczyć siebie. Może Tobie, może komuś innemu, a może samemu sobie. Musiałbym jednak zacząć od początku, może od tego listopadowego wieczoru ’83 kiedy to się urodziłem, może od tego, że miałem starszego brata, może od tego, że Król mnie nakrył w łóżku z Jarkiem, może od tego, że nic w mojej rodzinie nie było normalne, może od tego, że chciałem zniknąć i przez trzy miesiące na każdym obchodzie powtarzałem lekarzowi, że odczuwam lekki niepokój, by się ode mnie odpierdolił, może od tego, że pewnego dnia zakochałem się w chłopcu i myślałem, że życie to wielka przygoda, może od tego, że wydaje mi się, że byłem kiedyś szczęśliwy, ale tak mało to pamiętam… skończyłbym na tym, że niczego teraz nie rozumiem, że wciąż czuję się mały, a pod moim łóżkiem siedzi potwór o wielkiej paszczy wypełnionej ostrymi kłami i jak tylko próbuję z tego łóżka wyjść, to on mnie łapie za kostki, albo gryzie w dupę i ze strachu nie mogę oddychać.
Czasami chciałbym wytłumaczyć siebie, ale kto tego wszystkiego wysłucha i nie będzie się śmiał z 29 letniego faceta, który najchętniej przyjąłby embrionalną pozycję, wcisnął kciuk do buzi i spokojnie się kołysał.
10 komentarzy:
ja bym się nie śmiała.
Ja też bym się nie śmiał.
ani ja...
a ja bym słuchała i plotła warkoczyki... i jadła Twoje pyszne ciasto z zakalcem...
ja pewnie jednak nie wydusiłbym z siebie słowa ze strachu.
Mróweczko,
każdy z nas ma wyobraźnię... i sporo już o życiu wie.
mówisz więcej, niż ja bym się kiedykolwiek odważyła powiedzieć.
nie mówię Emm, piszę, a od pisania do mówienia jest bardzo długa droga.
pierwszy krok już zrobiłeś, a nawet kilka :) a przecież najtrudniejszy jest początek.
http://www.youtube.com/watch?v=BMTOBz9Rq3w
Szlomuchno, duszko Ty rogata, zupełnie zapomniałem o tej piosnce, a bardzo ją lubiłem. Dziękuję:)
Prześlij komentarz