Mrówka obudził się z głową pełną potłuczonego szkła. Tak to już bywa, gdy wlewa się w siebie 2 butelki wina w tym wieku. Nie ma to jak przecenić swoje możliwości – pomyślał, gdy zajrzał do lustra i ujrzał w nim bladego chłopca z czerwonymi oczyskami, otoczonymi szarymi cieniami. Ka prezentował się znacznie gorzej po nocnym zarzyganiu połowy łazienki i Mrówka się tym pocieszał. Zostawił go w łóżku i ruszył przed siebie z książką w torbie. Zauważył, że jak ma kaca, to go nosi, no i go zaniosło do parku, gdzie czytał o idealnym życiu w Norwegii. Tam 75% społeczeństwa twierdzi, że jest szczęśliwa, nie to co u nas, gdzie większość ma tendencję do wiecznego narzekania, a Mrówka się oczywiście do nich zalicza, choć bardzo chciałby narzekać przestać i zwyczajnie cieszyć się tym, co ma. W książce wyczytał również, że norweski koń jest w stanie wyprodukować 10 kilogramów kupy dziennie i 7 litrów siuśków. Mądrzejszy o te ciekawostki Mrówka namówił Ka, żeby do niego dołączył i poszli na obiad do Green Way’a. Poczuł się tak szczęśliwy, że co chwilę łapał Ka za rękę, nogę i wszystko, co było w zasięgu, miział po karku, a w konsekwencji  zaciągnął Ka w bramę starej kamienicy i zachowywał się jak zakochany nastolatek pełen euforii i motyli w jamie brzusznej. 
Patrzył Mrówka w Ka, jak w obrazek i zastanawiał się, dlaczego ten człowiek jest dla niego tak niesamowicie ważny, dlaczego pomimo tylu złych sytuacji, wciąż chce walczyć o wspólne życie i odbudowanie zaufania. Wytłumaczeniem jedno słowo, które dziś smakuje jak czekolada, pachnie jak maciejka i ma barwę zachodzącego słońca.
 
18 komentarzy:
Love is in the air:)
a no:) i przez to Mrówka robi się słodki jak miód, i infantylny, i sentymentalny... i się zaraz porzyga:P
Ale to nie wina słodkości. To motyle w żołądku wywołują nudności:)))
nie ma to jak całowanko w bramie ;-))
no tak, motyle topią się we wczorajszym winie i dzisiejszym piwie, więc im się nie dziwię, że chcą żebym je wyrzygał:D zemsta skrzydlatych fruwajców:)
Emmo, nieprawdaż???:D doprawdy dziś się obudził w mrówce szczeniak.
takie szczeniackie zakochania są najfajniejsze! :) pielęgnuj szczeniaka, bo jak wydorośleje, to się zacznie wstydzić całowania w bramie :(
mój chyba nigdy nie wydorośleje, bo mu ciągle czytam Piotrusia Pana i on z pamięci recytuje "Zapomnij o nich. Zostaw za sobą, leć za mną, leć tam, gdzie już zawsze będziesz dzieckiem bez dorosłych zmartwień.":D
ech, fajnie by było tak polecieć. byle nie za wysoko, bo później ciężko wylądować.
ale Ty lataj ile się da, nie słuchaj mojego ględzenia.
latam, latam, jeno mi czupryna furkocze na wietrze:) pewnie się roztrzaskam na jakimś drzewie, ale co tam, raz się żyje:)
jasne :) co wylatasz, to Twoje :)
Bo życie to walka, związek to poligon, a my wszyscy jesteśmy zakładnikami miłości:) Przynajmniej pasywiści:D
Brooke, nawet nie wiesz jak się cieszę, że jesteś:D wykrakaliśmy Cię z Emmą:)
"Zakładnicy miłości" - jakże romantycznie to brzmi:) Jak się mnie teraz ktoś zapyta kim jestem, będę wiedział, co odpowiedzieć:)
Brooke :D
radocha! i jak ja mam pisać bajkę, którą mi Mrówka zadał ;-))
powymądrzam się, ale co mi tam. wiem jedno: nie wolno utożsamiać szczęścia z drugim człowiekiem. hough.
Brooke :D
radocha! i jak ja mam pisać bajkę, którą mi Mrówka zadał ;-))
powymądrzam się, ale co mi tam. wiem jedno: nie wolno utożsamiać szczęścia z drugim człowiekiem. hough.
Emmo, wszystko wolno!!! Jeśli drugi człowiek daje ci szczęście, to wolno!
pewniejsza jestem tego szczęścia, które mam w sobie. a to od drugiego człowieka jest rozkoszne, ale ulotne.
poza tym... nie sądzisz, że to wielkie obciążenie dla kogoś? być odpowiedzialnym za cudze szczęście, tak od początku do końca...
bycie z kimś, to ogromna odpowiedzialność. a to bycie, polega między innymi na wspólnym tworzeniu szczęścia. mam nadzieję, że u nas też działa to w obie strony i nie tylko ja chodzę pełen euforii, ale za Ka nie jestem w stanie się wypowiedzieć.
Prześlij komentarz