27.06.2011

Jestem szczęśliwy... szczęśliwy jak chuj

Ka: Ojciec zaproponował mi pracę.
M: Jaką pracę?
Ka: W firmie. Mam się obronić i mogę zaczynać.
M: Ale to jest w Trójmieście. W pizdu drogi od naszego życia. To zupełnie nie po drodze.
Ka: Ale to dobra praca. Tu tyle nie zarobię. Zresztą, tu pewnie niczego bym nie znalazł.
M: Nie będziesz próbował? Przecież nie musisz od razu pracować w zawodzie, możesz stać za barem. Ja znajdę coś dodatkowego i damy radę.
Ka: Ja chcę czegoś więcej dla nas od życia - nie dawania sobie rady.
M: Ja tu nie mam nic do powiedzenia? Dlaczego mnie nie spytasz, czego ja chcę? Moje zdanie się nie liczy???
Ka: To najlepsze rozwiązanie.
M: Chyba dla Ciebie najłatwiejsze.
Ka: Ktoś musi zarobić na ten Twój wymarzony  dom.
M: Już nie "nasz" tylko "mój"? W dupie mam ten dom! Pierdolę! Nie muszę go mieć!!! Nie za taką cenę!

2 komentarze:

Emma pisze...

głupio zrobił Ka, że Ci to powiedział, jakby to był fakt dokonany. przegiął, to prawda, ale nie wykonuj nerwowych ruchów. to trzeba na spokojnie.

Mrówka pisze...

Powiedzieć do Mrówki "nie wykonuj gwałtownych ruchów", to jak postawić przed dzieckiem miskę z cukierkami, powiedzieć "nie ruszaj" i wyjść z pokoju.