5.09.2019

Takie nic


Czasami szukam jeszcze w sobie słów, historii, które chciałbym opowiedzieć, ale niewiele tego. Bo cóż się dzieje w tym mrówczym świecie? Niemalże nic. Po 20 latach wegetarianizmu powoli przechodzę na weganizm, by żyć w zgodzie z samym sobą. W tym celu też podziękowałem P. za przyjemnie spędzony czas i życzyłem powodzenia na dalszej drodze życia, bo to co było między nami sensu żadnego nie miało. Bycie z kimś kogo się nie kocha do niczego nie prowadzi, a jedynie jest próbą przekłamania rzeczywistości.
Wiodę zatem żywot pojedynczy, wieczory spędzam z kotem i książkami, a od czasu do czasu z kimś piwo czy kawę wypiję. Alkohol bardzo ograniczyłem a i diabelskie ziele coraz rzadziej gości na salonach. Żyję niemalże w trzeźwości, choć ze stałą dawką psychotropów szusujących we krwi, które sprawiają, że świat jest do zniesienia, ale zbyt wiele od niego nie oczkuję.
Zaklepałem urlop w Krakowie i już przebieram nóżkami i zastanawiam się, jakie książki zabrać i czy dwie na tydzień wystarczą. No ale przecież tam też są księgarnie i w razie potrzeby coś kupię, choć z tym kupowaniem to chyba przesadzam, bo w sierpniu wyszło 27 sztuk, a od 1 września już ponad 10 zamówiłem. Coś sobie tym rekompensuję? A może mnie zwyczajnie popierdoliło? Chuj z tym. Ważne, że sprawia mi to przyjemność.
Przyjemność również wciąż sprawia mi palenie, choć czasami przez tydzień nie tykam paczki, by później ze zdwojoną siłą zaciągać się kilkoma papierosami pod rząd. Palenie stało się niepopularne i wciąż słyszę, że mam się przerzucić na elektroniczne patyczki. A takiego wała. Lubię zapach dymu, zwłaszcza w deszczowe dni, na mokrym ubraniu. Coś mi ten zapach przypomina, coś dobrego, choć nie pamiętam co. Straszenie rakiem też nie pomaga, bo na coś trzeba będzie umrzeć przed emeryturą, a czy to będzie rak, czy wypadek, czy zamarznięcie zimą w lesie…co za różnica.