7.12.2019
5.09.2019
Takie nic
Czasami szukam jeszcze w sobie słów, historii, które
chciałbym opowiedzieć, ale niewiele tego. Bo cóż się dzieje w tym mrówczym
świecie? Niemalże nic. Po 20 latach wegetarianizmu powoli przechodzę na
weganizm, by żyć w zgodzie z samym sobą. W tym celu też podziękowałem P. za
przyjemnie spędzony czas i życzyłem powodzenia na dalszej drodze życia, bo to
co było między nami sensu żadnego nie miało. Bycie z kimś kogo się nie kocha do
niczego nie prowadzi, a jedynie jest próbą przekłamania rzeczywistości.
Wiodę zatem żywot pojedynczy, wieczory spędzam z kotem i
książkami, a od czasu do czasu z kimś piwo czy kawę wypiję. Alkohol bardzo
ograniczyłem a i diabelskie ziele coraz rzadziej gości na salonach. Żyję niemalże
w trzeźwości, choć ze stałą dawką psychotropów szusujących we krwi, które
sprawiają, że świat jest do zniesienia, ale zbyt wiele od niego nie oczkuję.
Zaklepałem urlop w Krakowie i już przebieram nóżkami i
zastanawiam się, jakie książki zabrać i czy dwie na tydzień wystarczą. No ale
przecież tam też są księgarnie i w razie potrzeby coś kupię, choć z tym
kupowaniem to chyba przesadzam, bo w sierpniu wyszło 27 sztuk, a od 1 września
już ponad 10 zamówiłem. Coś sobie tym rekompensuję? A może mnie zwyczajnie
popierdoliło? Chuj z tym. Ważne, że sprawia mi to przyjemność.
Przyjemność również wciąż sprawia mi palenie, choć czasami
przez tydzień nie tykam paczki, by później ze zdwojoną siłą zaciągać się
kilkoma papierosami pod rząd. Palenie stało się niepopularne i wciąż słyszę, że
mam się przerzucić na elektroniczne patyczki. A takiego wała. Lubię zapach
dymu, zwłaszcza w deszczowe dni, na mokrym ubraniu. Coś mi ten zapach
przypomina, coś dobrego, choć nie pamiętam co. Straszenie rakiem też nie
pomaga, bo na coś trzeba będzie umrzeć przed emeryturą, a czy to będzie rak,
czy wypadek, czy zamarznięcie zimą w lesie…co za różnica.
14.05.2019
Myśli
Kiedyś myślał, że przyjaźnie są wieczne, że czas ich nie
niszczy, a jedynie umacnia, ale ten sam czas pokazał mu, że drogi ludzi się
rozchodzą, że zmieniają się priorytety. On też się zmienia. Staje się w pewnym
sensie konformistą i przyjmuje to, co daje mu życie, bez poszukiwania czegoś
więcej.
Dostał P., więc go ma. Przyjmuje go bez zastrzeżeń z
burczącym brzuchem i nieczytaniem, z głupim oślim śmiechem i pedantycznością, z
głośnym bekaniem i siwym pasemkiem na brodzie. To nie tak, że z nim nie czuje
się szczęśliwy, bo czasami to szczęście go zaskakuje, gdy siedzą naprzeciw
siebie lub budzi się obok nad ranem i słyszy ciche pochrapywanie. Uśmiecha się
wtedy i myśli, że kocha te chwile, w których przy P. czuje się szczęśliwy. Wie,
że nie jest to szczęście o jakim marzył, permanentne i wszechobecne, że nie
będzie domku na wsi i malw pod oknem, bo to były marzenia z Ka, z którym mógłby
na każdym bezludziu być szczęśliwy, gdyby nie to, że nie wyszło. Z P.
potrzebuje miasta i jego atrakcji, sklepów, kin, kawiarni i teatrów, miejsc, do
których mogą pójść i czas wypełnić. Potrzebują planów, których Mrówka wcześniej
bardzo nie lubił, nie akceptował wręcz, a teraz sam siada z telefonem w dłoni i
od aplikacji do aplikacji planuje ich podróże.
Czasami rozmawia z Ka. Czasami myśli, że wszystko mogłoby
się między nimi poukładać, bo obaj wreszcie dorośli, ale boi się tych myśli.
26.03.2019
szajse!
Nie kocham go. Pomyślał Mrówka i spiął włosy na czubku głowy
za pomocą dwóch ołówków. Konstrukcja padła w 15 sekund. Szajse! Krzyknął szeptem
i ponowił próbę ujarzmienia fryzury. Nalał sobie kieliszek wina i wydudlił go
zezując wokół, jakby ktoś miał mu go wyrwać z dłoni. Odpalił papierosa,
wyłączył telefon i pomyślał, że szkoda, że nic nie czuje do P. , że nie potrafi
wzbudzić w sobie euforii, tych
brzusznych trzepotań i drgań. Czasami tylko, gdy wypije więcej niż zazwyczaj ma
ochotę go dotykać, wtulać się w niego, przechodzić zapachem. Wsuwa sobie jego
dłoń we włosy i chce kiciania. Chce żeby było delikatnie i żeby bolało. Czasami
boi się, że to się skończy.
P. pojawił się któregoś dnia i nawet już Mrówka nie pamięta
którego. Onieśmielał go swoją pewnością siebie i Mrówka nie zauważył jak to się stało, że
zaczęli żyć razem. Zagapił się, bo przecież nie chciał, a stało się, nie
powiedział nie. Nic nie powiedział, jakby mu słów zabrakło. Przyjął obecność
jako coś naturalnego i ta obecność właśnie sprawiła, że życie stało się
normalne. Przynajmniej Mrówka myśli, że to normalne, bo jakie niby miałoby być?
Czeka z kolacją, pierze mu gacie i pozwala przy sobie zasypiać, choć kupił drugą
kołdrę bo z P. nie lubi spać pod jedną. To chyba normalność.
P. czasem zmywa, a czasami tylko jest i to Mrówkę drażni, bo
musi robić śniadania, pakować kanapki do pracy i sprzątać okruchy i Mrówka
czuje się jak Kopciuszek bez perspektywy balu wieczorem, bo z P. na balowanie
nie ma szans. No może raz w miesiącu gdzieś wyjdą i Mrówka rozpływa się
radośnie tyniając i korzystając z okazji pije jedno piwo za drugim, aby świat
razem z nim wirował. Czasami miesza piwo z krótkimi i zapomina o wszystkim,
nawet o P., gubi go na parkiecie i krąży pomiędzy starymi znajomymi zbierając
plotki o rozstaniach i powrotach, o nowych kochankach i innych tragediach. Później
wracając do domu opowiada z rumieńcami na twarzy, że ten jest z tym, ci się
wymienili chłopakami, a tamci rozstali się z wielkim hukiem. P. przygląda mu
się wtedy jak jakiemuś dziwnemu zwierzątku, bo Mrówka rzadko tak papla bez
opamiętania.
Czasami P. pyta czy są razem, mówi, że czas pomyśleć o
wspólnym mieszkaniu. Mrówka robi wielkie oczy i brwi mu podjeżdżają pod sam
sufit. Po co? Po co to nazywać? –pyta – Po co wkładać w jakieś sztywne ramy? Przecież
tak jest dobrze.
Nie kocham go, myśli Mrówka nalewając sobie kolejny
kieliszek wina. Lubi go, nawet bardzo lubi, ale nie kocha i raczej nie pokocha,
bo życie z nim jest za bardzo poukładane i przewidywalne. Wie, że w wolny dzień
będą leżeli w łóżku i oglądali serial, po południu może wyjdą gdzieś na kawę
lub obiad, a później wrócą i P. zaśnie obok na kanapie, bo po kawie zapada w
drzemki. Wie, że gdy P. nie przyjedzie na noc to zadzwoni po pracy i opowie o
swoim dniu, pomarudzą, pośmieją się, a później P. powie, że go kocha i życzy
dobrej nocy. Mrówka pomyśli – ja Ciebie nie i wymruczy coś na odczepnego, coś w
stylu, że ciężko będzie zasnąć bez Ciebie, bo to akurat prawda, z P. zasypia
się lepiej, szybciej, przyjemniej, bo jego oddech uspokaja i przytulenie jest
przyjemne.
Rytuały dają poczucie bezpieczeństwa, ale czegoś w tym
brakuje i choć Mrówka sam nie wie czego, to jednak ten brak silnie odczuwa.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)