P: No i odezwij się czasami cholero! Daj znać, że żyjesz.
M: Dobrze. Przepraszam. Poprawię się.
P: Ty się poprawisz? Jak ty się poprawisz, to ja diabła w cugle wezmę.
26.11.2014
2.11.2014
Cel Pal
Miałeś kiedyś w życiu cel? Ja miałem. Od dziecka
była nim ucieczka. Już jako mały bajtek pakowałem swój zielono-żółty plecaczek
i próbowałem dać nogę z domu, w którym żyłem jak na obcej planecie. Miałem jednak
za krótkie nóżki i rączki, by dosięgnąć zamka blokującego mi drogę do wolności.
Siadałem wtedy pod drzwiami i wymyślałem ucieczkę w głowie. Wędrowałem w
nieznane tępo gapiąc się w ścianę. Z wiekiem udawało się uciekać coraz dalej,
aż dotarłem do miejsca, w którym znajduję się teraz. Niczego to nie zmieniło. Nie
dało mi wolności, szczęścia czy choćby zadowolenia. Wciąż uciekam, a Ty wiesz
chyba o tym najlepiej, bo od Ciebie też uciekam i to od samego początku.
Zmęczyło mnie to wieczne uciekanie. Chciałbym móc
się zatrzymać. Odpocząć. Osiąść i normalnie żyć. Mieć dom. Stałe grono
najbliższych ludzi. W domu Ciebie i rozmowy o codziennych sprawach. Dwa kubki z
parującą herbatą i film w taki wieczór jak ten. Później mógłbym podzielić się z
Tobą moją pamięcią. Opowiedziałbym Ci o tych świętach, na które dostałem
dziewczęce kapcie, bo innych mamie nie udało się zdobyć, a ja się z nich cieszyłem, bo były karmazynowe,
miękkie i ozdobione świecidełkami, na które połaszczyłaby się każda sroka. Śmiałbyś
się ze mnie, bo przecież wypaplałbym też to, że czułem się w nich jak mała
księżniczka. Ty też byś coś opowiedział, o innych świętach, albo o babci od
strony taty. Mógłbym się do Ciebie przytulić i zasnąć spokojnie nie mając z
tyłu głowy potrzeby czujnego snu, by w porę wstać i po cichu uciec z łóżka, by
rano nie było niezręcznej sytuacji, w której trudno się odnaleźć, gdy obcy
sobie ludzie po wspólnej nocy nie mają odwagi patrzeć sobie w oczy.
Chciałbym, ale gdy dzwonisz i pytasz czy możesz
przyjść, bo upiekłeś mi urodzinowe babeczki, mówię, że nie ma takiej opcji, że
mam inne plany, a gdy zaczynasz nalegać, że tylko na chwilkę, że momencik, bo
przecież tak się starałeś, atakuje jak pojebany – Mam ci dać dupy z
wdzięczności za te ciastka czy co?! Taki wielki wyczyn upiec te kilka babeczek?
Korona ci z głowy spadła, że teraz mam ją podnieść i przy okazji może paniczowi
loda strzelić?! Rozłączam się i beczę, bo nie wiem dlaczego tak się zachowuję. Chciałbym
przeprosić, ale myślę, że jak tylko otworzę usta to znów posypią się z nich złe
słowa. Lepiej w milczeniu dokończyć żubrówkę, która przyniesie wreszcie kilka
godzin snu bez snów. Później przeczytać opowiadanie, uśmiechnąć się i znów
zasnąć pijanym snem, by nie myśleć o tym, że ranię Cię tylko po to, żebyś Ty nie
mógł zranić mnie pierwszy.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)